Ten wpis powstał na Wasze specjalne życzenie i dlatego, że regularnie dostaję od Was pytania, jakiego aparatu używam i co robię, aby uzyskać takie zdjęcia, które widzicie na blogu. Zacznę od tego, że jestem fotografem-amatorem, a moje zdjęcia są efektem prób i błędów, uczenia się na własnych zdjęciach i różnych poradników, które przeczytałam. Cieszę się zatem, że tak pozytywnie je oceniacie i podoba Wam się to, co tworzę. Przyznam, że z każdą kolejną wyprawą jestem coraz bardziej zadowolona i widzę duży postęp od momentu, w którym zaczynałam.
Pierwszą i najważniejszą rzeczą, która przełożyła się na jakość moich zdjęć, było kupno bezlusterkowego aparatu fotograficznego. Z perspektywy czasu bardzo żałuję, że nie zrobiłam tego wcześniej i wiele moich zdjęć z poprzednich wyjazdów ma po prostu słabą jakość, której nie da się już niczym nadrobić. Jeśli zatem ktoś pyta mnie, czy kwestia aparatu ma znaczenie, to zawsze odpowiadam, że według mnie jak najbardziej i posiadanie odpowiedniego sprzętu wyniosło mnie na zupełnie nowy poziom.
Od razu powiem Wam, że sam aparat to jednak trochę za mało, więc nie obejdzie się bez poznania jego chociażby podstawowych parametrów i zrozumienia, o co chodzi z ustawianiem czasu naświetlania czy głębi ostrości. Słowem trzeba się trochę doedukować, ale nie jest to nieosiągalne.
Rzućcie zatem okiem na sprzęt, który obecnie używam i który polecam Wam z całego serca, bo mnie służy wspaniale.
Moim pierwszym aparatem wyższej klasy, który kupiłam dwa lata temu w Australii, był Olympus OM-D E-M10. Byłam już zmęczona słabą jakością zdjęć robionych telefonem i tym, że nie oddają one tego, co widzę i chcę przekazać. Dodatkowo szykowałam się na kilkumiesięczną objazdówkę po Azji Południowo-Wschodniej i nie chciałam zmarnować okazji na uchwycenie jej piękna.
Aparat wybrałam po zrobieniu bardzo szczegółowego przeglądu w Internecie. Zdetronizował on wtedy wszystkie inne aparaty w swojej klasie. Miał najlepsze parametry i opinię w stosunku do ceny. Przyznam, że to był strzał w dziesiątkę i jest to mój najukochańszy aparat z którym nie rozstaję się do dziś. Zabieram go ze sobą na krótkie wypady i duże wyprawy. Po pierwsze, jest bardzo kompaktowy i – jak na aparat o takich parametrach – lekki. Po drugie, ma wiele świetnych funkcji, które w tym momencie są dla mnie idealne. Ma wbudowaną lampę błyskową, więc spokojnie mogę robić zdjęcia w słabych warunkach oświetleniowych, co w podróży, gdzie nie zawsze mogę wybrzydzać i czekać na lepsze warunki, jest zbawieniem.
Ma też wbudowane WiFi i możliwość sterowania aparatem za pomocą smartfona, co jest naprawdę pomocną funkcją. Pozwala ustawiać np. czas otwarcia migawki, czy zmieniać inne parametry. W połączniu z aplikacją Olympus Image Share można pobrać wszystkie zdjęcia z aparatu i łatwo udostępnić je na portalach społecznościach. To moje główne kanały kontaktu z Wami i używam ich codziennie, wrzucając zdjęcia i relacje z podróży, więc jest to dla mnie naprawdę duże ułatwienie i jednocześnie fajny bajer.
Na tym aparacie nauczyłam się robić zdjęcia, więc z marką Olympus wiąże mnie ogromny sentyment. Dlatego bardzo ucieszyłam się, że doceniła ona moje dotychczasowe zdjęcia na blogu i zechciała zostać partnerem technologicznym mojej wyprawy do Ameryki Południowej – śladami cudów natury (czytaj więcej TUTAJ).
Dzięki temu partnerstwu na wyprawę zabrałam też drugi aparat: Aparat Olympus OM-D E-M5 Mark II, czyli unowocześnioną wersję mojego dotychczasowego sprzętu, by móc go przetestować i wykorzystać jego dodatkowe opcje, np. możliwość robienia zdjęć nocnego nieba na Pustyni Atakama.
W porównaniu do poprzedniego aparatu, Mark II ma kilka znaczących udogodnień. Przede wszystkim ma wbudowaną 5-osiową stabilizację obrazu, która pozwala kręcić filmy dosłownie z ręki i bez statywu, bez straty jakości. Przetestowałam to przy jeździe konnej (trzymając w jednej ręce aparat, a w drugiej lejce) i kręcąc ujęcia na wyboistych pustynnych drogach – naprawdę wyszło nieźle! Wygodny jest też inaczej ustawiony ekran LCD, który można odchylać pod wieloma kątami i kręcić dzięki temu z różnych perspektyw. Ten model aparatu jest bardziej zaawansowany i pozwala na większą zdjęciową kreatywność.
Obecnie mam trzy. Obiektyw Olympus M.ZUIKO DIGITAL ED 14‑42mm, płaski obiektyw pancake, który wykorzystuję do fotografowania pejzaży, portretów czy fotografii ulicznej. To taki obiektyw do codziennych zdjęć. Drugi to Obiektyw Olympus M.ZUIKO DIGITAL ED 40‑150mm, który ma większy zakres zoomu i jest idealny do portretowych zbliżeń i gdy chcę uchwycić coś oddalonego od mnie.
Służą czemu innemu, więc trudno je porównywać. Jednak ważne jest to, że podczas podróży, gdy człowiek jest w ciągłym ruchu, krajobrazy szybko się zmieniają, sytuacje godne sfotografowania mijają, ciągłe zmienianie obiektywów w zależności od potrzeby, jest wyjątkowo niewygodne, niepraktyczne i frustrujące, bo zajmuje czas. Na wyjazdy nie polecam Wam zatem takiego rozwiązania. Taki błąd popełniłam podczas podróżowania po Azji i obiecałam sobie, że już nigdy tak nie zrobię, dlatego do Ameryki Południowej zabrałam kompaktowy Obiektyw Olympus M.ZUIKO DIGITAL ED 14‑150mm.
Ten obiektyw to mój HIT! Łączy w sobie rozdzielczość dwóch poprzednich, więc nic nie tracę, dodatkowo jest bardzo lekki i w połączeniu z Olympusem OMD jest to naprawdę kompleksowy, wygodny i nieurywający mi szyi swoim ciężarem zestaw. Jest też odporny na kurz, mróz i zachlapania (przetestowałam go w każdej z tych sytuacji i nadal działa bez zarzutu). Naprawdę świetny obiektyw do fotografii podróżniczej.
Przydatna zwłaszcza jesienią i zimą, kiedy światła jest znacznie mniej, szybciej robi się ciemno lub w pomieszczeniach, gdy potrzebujemy doświetlić zdjęcie. Ja mam model Olympusa. Nie jest to może najsilniejsza lampa na rynku, ale na moje potrzeby wystarcza. Zwłaszcza, że najczęściej robię zdjęcia w ciągu dnia, a ostatnimi czasy w miejscach, które obfitują w słońce. I tu a propos słońca – silne słońce w ciągu dnia może uniemożliwić robienie zdjęć. Jeśli jeszcze odbija się od jasnej powierzchni lodu czy piachu, to już w ogóle. Dlatego zawsze mam przy sobie osłonę obiektywu w kształcie tulipana, która osłania obiektyw od promieni i pozwala mi widzieć wyraźnie, jakie robię zdjęcie nawet w ciągu dnia.
Ładowarka jest oczywistością, ale warto pamiętać, że w różnych krajach na świecie jest różne napięcie w gniazdkach, wiec potrzebujecie do niej przelotki, która pozwoli Wam ładować. Zapas baterii to za to jest must have podróżnika, bo o ile Wasz wypad nie jest weekendem w Rzymie, tylko np. wyprawą na pustynię czy do dżungli, gdzie z prądem różnie bywa – przyda się Wam zapas naładowanych baterii. W czasie podróży robi się setki zdjęć i filmów i człowiek nawet nie wie, kiedy zleciało kilka godzin i bateria padła. A nie ma nic bardziej frustrującego, kiedy pada w nieodpowiednim miejscu J Ja na większe wyprawy zawsze ma przy sobie 2–3 zapasowe baterie. Niewiele ważą, więc zbytnio nie obciążą Waszego plecaka.
Zawsze biorę go ze sobą na wyjazdy, bo jest niezbędny do robienia zdjęć z długim czasem naświetlania np. wieczorem, przy słabym oświetleniu lub w nocy. Często też używam go, gdy fotografuję zwierzęta i muszę utrzymać się przed dłuższą chwilę bez poruszania ręką.
Kamerkę Olympus TG-Tracker wykorzystałam po raz pierwszy podczas wyprawy do Ameryki Południowej. Miała pomóc mi uchwycić momenty ruchu i nagrać filmiki ze wspinaczek, trekkingów, biegania, a także pomóc uchwycić poruszający się krajobraz za oknem samochodu podczas off-roadu po Pustyni Atakama czy w Patagonii. Słowem miała być sprzętem do zadań specjalnych. Po pierwsze dlatego, że jest super wytrzymała i bez problemu sprawdza się w ekstremalnych warunkach. Filmowałam nią zatem wspinaczkę na lodowiec Perito Moerno, trekking na Fitz Roy czy sportowe ujęcia na środku pustyni. Jest odporna na pył, mróz i w tych wszystkich zmiennych warunkach dawała sobie radę. Nagrywa w jakości 4K i ma świetną stabilizację obrazu, więc filmy wyszły naprawdę wyraźne. Zresztą sami możecie zobaczyć na moim filmiku z Ameryki Południowej – większość ujęć pochodzi właściwe z Trackera. Jednak to co lubię w niej najbardziej to, to że jest malutka i mieści się dłoni nawet niewielkiej i kobiecej. Łatwo było ją też nosić w ręku, schować w kieszeni, a wrzucona do torby była niezauważalna pod względem ciężaru. Nie pomyślałam o tym przed wyjazdem, ale była idealną alternatywą dla aparatu w mniej bezpiecznych miejscach, jak np. w Buenos Aires, gdzie duży aparat wzbudzał poruszenie wśród przechodniów i dostawałam wiele ostrzeżeń od miejscowych, aby go schować i nie afiszować się, bo zaraz ktoś mi go ukradnie. Za to Tracker trzymany w dłoni by niezauważalny i pozwalał mi swobodnie filmować, a kiedy trzeba szybko chować go do kieszeni.
Jestem bardzo zadowolona z zestawu fotograficznego, którego obecnie używam i zdjęć, jakie dzięki niemu mogę robić. Na poparcie moich słów, rzućcie okiem na galerię moich TOP ZDJĘĆ Z 2016 ROKU i 11 INSPIRUJĄCYCH ZDJĘĆ Z NOWEJ ZELANDII zrobionych właśnie powyższym sprzętem. Jeśli zatem szukacie dobrego, bezlusterkowego aparatu, to myślę, że z tego będziecie zadowoleni.
Jeśli macie jeszcze jakieś dodatkowe pytania odnośnie sprzętu, pytajcie śmiało w komentarzach – postaram się pomóc! :)
Ten post ma 41 komentarzy
I appreciate your writing… Very helpful for tourists.
Thank you, I’m glad that you find it interesting :)
This is a realli informative article! Do you always carry all these extra’s while travelling? Like the pod, the different lenses etc?
Thank you Tina :) Well, when I go for a longer trip (like the one to South America) and I gather material for blog, I always take this equipment. I need to take a lot of different photos and videos, especially the one with nature, so I need to have many options :) All in all it’s not so heavy :) If I go for a trekking I take only one camera with the most universal lans, so it’s ok :)
I believe that infact this article was indeed written for audience like myself in mind. Saving these moments is critical too. Please share more about memory cards. I love how authentic photographers upload thier content on Instagram more these days. M
Thank you Zorays! I’m glad that you find it helpful :) Speaking about memory card – I always have two with me when I go for a longer trip, but I also make a copy everyday, just in case :)
You really capture beautiful photos! You are an Olympus fanatic! haha Keep posting your great photos, they really brings so much good vibes! :)
That you Ann :) I’m glad that you like it! :) I’ll do my best :)
What a great post! I’m always curious what kind of gear photographers use. That action cam seems so tempting!
Thank you so much! TG Tracker is really cool and fun to make all the videos :)
O, super poradnik – na to czekałam, dziękuję.
Mam nadzieję, że Ci się przyda Moniko :) Pozdrawiam serdecznie!
Wow! These cameras are legit! I use a DSLR Canon 750D. Thanks for sharing these tips! :)
Thank you Sab :) I heard that Canon is also a good choice :)
Nice post, gives me an idea on what camera to save up for next. I am a canon slr fan and have never used olympus before. Your photos are stunning too!
Thank you :) I’m glad that you like it. Olympus is a good solution, try one day :)
Świetny poradnik. Dziękuję za niego. Byłam chyba jedną z tych osób, która często pytała Cię jakiego sprzętu używasz ;) Teraz już wiem :) Pozdrawiam
Dziękuję Wiolu za cierpliwość :) Mam nadzieję, że sprostałam zadaniu :) Pozdrawiam serdecznie!
Super zestawienie! Ja też jestem fanem Olympusa i mój pierwszy aparat był właśnie tej firmy. Trackera nigdy nie próbowałem, ale patrząc po filmiku, który opublikowałaś jest całkiem niezły. Muszę rozważyć bo przede mną wyjazd do Tajlandii i przydałoby się coś tak kompaktowego.
Dziękuję Adamie :) Myślę, że byłbyś zadowolony z tej kamerki. Daje naprawdę fajną jakość i jest wytrzymała, co w podróży jest bardzo ważne jeśli chodzi o sprzęt.
Dzięki za ten wpis, właśnie przymierzam się do swojego pierwszego aparatu i mam problem z decyzją. Nie powiem, że Twoje zdjęcia robią piorunujące wrażenie i zachęcają do tego aparatu. Swoją drogą – filmik jest genialny!
Dzięki serdeczne! Ogromnie się cieszę, że Ci się podoba. Myślę, że Olympus jest doskonałym wyborem na pierwszy aparat. U mnie się sprawdził i to właśnie na nim wszystkiego się uczyłam :)
Nareszcie taki wpis! Super super że się doczekałam. Twoje zdjęcia na blogu są genialne, dzięki za podzielenie się warsztatem ! Pozdrawiam z Hiszpanii
Dziękuję Magdo za miłe słowa ;) wybacz zwłokę, ale chciałam się do niego porządnie przygotować :) Mam nadzieję, że jakość wynagrodzi Ci czekanie :)
Really interesting.. I too love photography but thanks, I’ve learnt a new perspective of it in your blog!
Wow! I’m not well-versed with cameras as I am only using my phone (Note5) for all my travel adventures but this Olympus TG-Trackers looks very interesting. If ever I touch the field of photography, I will definitely take into consideration to get one. Thanks for this post! :)
Thank you Aices :) My pleasure :)
Wow amazing write up for travelers. Helpful info
Thank you :) I’m glad that you like it :)
I use another camera, which includes all the elements mentioned by you, but I don’t have a tripod yet.
Your article is quite inspiring so thank you for sharing it.
Thank you so much :) I’m glad that you found some inspiration here :)
Thank you for sharing these incredibly helpful tips! Love the picture in Salar de Uyuni!
Thank you so much! :))
Great post, looking forward to buy a camera for myself, this post gave me awesome insight of what to look for. Thanks for sharing.
Thank you Chandra :)
Your photos are gorgeous! I also have a mirrorless camera and have totally fallen in love. It’s compact and fairly easy to use, much better to travel with than the standard DSLR.
Thank you so much! :) I absolutely agree with you! The lighter the better :)
I bookmarked your website. I want to read more of your posts !
Thank you so much Ewa :) I’m glad that you like it :))
Cześć!
Trafiłam na Twojego bloga niedawno, niedługo po założeniu swojego (czytałam posta o tym dlaczego założyłaś – u mnie powód ten sam :) ) – zastanawiam się, czy jest duża różnica między zdjęciami robionymi aparatem bezlusterkowym a lustrzanką, głównie w jakości. Masz jakieś zdanie na ten temat?
Cześć Olgo :) Fajnie, że do mnie wpadłaś :) Myślę, że jakaś różnice jest, ale ja robię zdjęcia tylko bezlusterkowcami, bo są mniejsze i lżejsze, więc w czasie podróży lepiej się sprawdzają. Co do jakości, którą mają, to nie mam zastrzeżeń. Nowoczesne bezlusterkowce mają wszystkie komponenty, które pozwalają robić zdjęcia wysokiej jakości :)