Gdy byłam małą dziewczynką, moim największym marzeniem było robienie filmów przyrodniczych dla telewizji. Koleżanki chciały być baletnicami, projektantkami mody i aktorkami, a ja uparcie przez 10 lat powtarzałam swoje, że jak dorosnę, to będę jeździć po świecie i fotografować zwierzęta. Życie potoczyło się trochę inaczej, bo jednak miłość do psychologii wygrała, ale moja ogromna pasja do fotografii przyrodniczej nic się nie zmieniła.
Teraz realizuję ją gdzie tylko mogę podczas swoich podróży i robię swoje własne z „kamerą wśród zwierząt” polując na nie z aparatem.
W tym roku miałam drugie podejście do Parku Narodowego Everglades, bo w zeszłym roku większa jego część była zamknięta ze względu na zniszczenia spowodowane huraganem Philippe. Południowa część, którą wtedy udało mi się zobaczyć, była niestety pobojowiskiem, a większość zwierząt tego nie przetrwała.
Ten rok jest łaskawszy, luty jest porą suchą, więc ptaki i aligatory masowo wyłaniają się z zarośli i grzeją się na słońcu. Idealny moment, żeby przyjrzeć się im z bliska (tzn. bezpiecznego bliska min. 3 metry ;))
Wiecie, że w Everglades jest ich ponad 200 tysięcy aligatorów, a na samej Florydzie ponad 1,5 miliona? Jest do podziwiać, więc dosyć gadania i zostawiam Was z moją przyrodniczą galerią :)
Big Cypress Bend Boardwalk
Everglades praktycznie
Shark Valley Enterenace: koszt 30USD od samochodu (to w tej części widziałam najwięcej aligatorów)
Na miejscu można wypożyczyć rowery (bardzo polecam) – koszt to 9 USD/godzinę
Po wyjściu podjedźcie na dwie trasy spacerowe: Kirby Storter boardwalk i niesamowity Big Cypress Bend Boardwalk w Fakahatchee Strand Preserve State Park
Po drodze koniecznie odwiedźcie galerię zdjęć miejscowego artysty: Clyde Butcher’s Big Cypress Gallery – niesamowite zdjęcia Everglades
Na lunch polecam Wam Joanie’s Blue Crab Cafe, w której można zjeść słynne kanapki z krabem i sałatkę z aligatora. Plus za świetny, klimatyczny wystrój jak z filmów motocyklowych (PS koniecznie zobaczcie męską toaletę – warto! :D)