Dziś kończę rok.
A raczej nie ja, tylko mój blog. Z drugiej strony – ten blog to ja.
Dwanaście okrągłych miesięcy minęło odkąd stwierdziłam, że albo zajmę się nim na 200% i stworzę przestrzeń, o której marzyłam, albo odpuszczę.
Zaczęło się od tego, że chciałam dokumentować swoje podróże dla najbliższych i rodziny. Zdjęcia na Facebooku jakoś nie oddawały piękna odwiedzanych miejsc i miałam wrażenie, że coś umyka.
Od kilku lat dostawałam też coraz więcej zapytań od znajomych i znajomych znajomych, o to jak podróżować, studiować i żyć za granicą, czy zorganizowć swój własny wyjazd. Chciałam pomóc i podzielić się tym, co wiem. Odpisywałam każdemu, jednak brakowało w tym efektywności, bo pytania zaczęły się powielać. Wtedy wpadłam na pomysł, że skoro jest potrzeba, to fajnie byłoby stworzyć miejsce, w którym mogłabym opisywać swoje spostrzeżenia i rady. Tak, żeby więcej osób mogło z tego skorzystać i stworzyć swoje własne podróżnicze plany.
Dodatkowo nie raz Wam już o tym pisałam, że w stylu życia który teraz prowadzę, nie ma żadnej magii i specjalnych zdolności. Jest za to pasja, determinacja i ogromna chęć żeby uczyć się i rozwijać. To te cechy doprowadziły mnie do miejsca, w którym teraz jestem, a nie układy, pieniądze czy fart.
Dlaczego o tym piszę?
Prowadzenie tego bloga kosztuje mnie mnóstwo czasu i wysiłku i jest związane z tym, że od nowa musiałam nauczyć się kreatywności, która gdzieś umknęła przez ostatnie lata.
Nie wiedziałam o blogowaniu nic i nie miałam kogo zapytać, żeby pokazał mi, jak to się robi.
Wierzyłam jednak całym sercem, że mogę stworzyć coś, co pomoże i zainspiruje innych. Chociażby tych, którzy wciąż się wahają, boją lub myślą, że są niewystarczający, żeby mieć życie, o jakim marzą.
W każdym miesiącu słyszałam od „życzliwych”, że to co robię jest głupie, że na to za późno lub w moim wieku powinnam zająć się czymś na poważnie. Nieraz dopadała mnie frustracja, że walczę z wiatrakami. Było mi przykro, ale miałam cel, który pomagał mi puszczać wszelkie wątpliwości mimo uszu.
Mówiono mi i nadal to słyszę, że to co robię nie ma przyszłości, jest niszowe, a ludzie chcą tylko taniej rozrywki i nie będą czytać tekstów, które wymagają głębszej refleksji. Że zainteresuję może garstkę ludzi. Ale dla mnie ta garstka ludzi i ich uśmiechnięte, pełne ciepła reakcje były warte długich godzin spędzonych przy komputerze, jeszcze dłuższych poświęconych na uczenie się i doskonalenie.
Dziś, po 12 miesiącach ta garstka ludzi, przerosła moje najśmielsze oczekiwania, bo zamieniła się na
600. 000
ODSŁON W CIĄGU OSTATNIEGO ROKU
Tyle razy przeczytaliście moje artykuły, dając mi tym samym niewiarygodny zastrzyk energii i przeświadczenie, że dawanie wraca ze zwielokrotnioną siłą. I że warto pisać o pięknym świecie, który nas otacza.
Chciałabym, aby to były nasze wspólne urodziny, bo to dla Was i dzięki Wam istnieje Travel and Keep Fit. Dziękuję za to, że poświęcacie swój cenny czas i chcecie czerpać z tego, czym mogę się z Wami podzielić.
Na te pierwsze urodziny mam tylko jedno życzenie. Żebyśmy potrafili Moi Drodzy Czytelnicy być dla siebie wsparciem, inspiracją i dobrym słowem. Żebyśmy potrafili nawzajem doceniać swoje osiągniecia, wysiłek i pasję. Dużo za dużo jest wokół złych rzeczy, nienawistnych ludzi i przykrych zdarzeń. Bądźmy zatem dla siebie dobrzy i inspirujmy się swoim marzeniami.
Wy pokazaliście mi, że jest to możliwe, bez fali hejtu i mieszania z błotem. Ja natomiast mam w sobie jeszcze większą motywację, żeby pokazywać Wam, że wiele można w życiu zdziałać, jeśli człowiek po prostu się nie poddaje.
Dziękuję Wam za ten rok i nie mogę się doczekać kolejnego.
Wszystkiego najlepszego Moi Drodzy Podróżnicy!
Ten post ma 2 komentarzy
Piękne słowa, wspierajmy się nawzajem, a świat będzie lepszy!
Gratuluje wytrwałości i pracy jaką musiała Pani włożyć, aby blog wyglądał tak jak wygląda i aby miał tyle odsłon.
Mam pytanie, jeśli to nie tajemnica to czy podróżuje Pani sama, czy z towarzyszami? Sama chciałabym zacząć przygodę z podróżowaniem w dalsze krańce świata ale nie mam w swoim otoczeniu osób, które byłyby tym zainteresowane, a sama nie mam odwagi.
Serdecznie pozdrawiam!
Bardzo Ci dziękuję za ciepłe słowa Klaudio :) Nie jest to żadna tajemnica – od kilku lat podróżuję głównie z narzeczonym, ale podczas tego czasu wyjeżdżałam też sama lub z innymi osobami. Słowem trochę tak, trochę tak :) A czego najbardziej się boisz?