W ramach przerywnika od hików i super aktywnych dni, o które nie trudno w St. Moritz, przedstawiam Wam też miejsce idealne na relaks, a przy tym gwarantujące nieziemskie widoki. W dodatku, dla odmiany, nie trzeba się wspinać na własnych nogach.
Diavolezza słynie z przepięknych widoków na wieczny lód i najwyższe szczyty Alp Wschodnich – w tym Piz Bernina (4049 m n.p.m.). Można się tu dostać wygodnie kolejką linową. Przede wszystkim jest to wspaniały punkt widokowy na lodowce Pers i Morteratsch, masyw Piz Palü i Piz Bernina, a patrząc na północ – Val Bernina wraz z przełęczą Bernina. Weźcie tylko pod uwagę, że aby móc podziwiać ten widok, potrzebna jest nieskazitelna pogoda. Jestem fanką wszelkich mglistych i tajemniczych klimatów, ale akurat w tym miejscu i na tej wysokości mgła oznacza kompletne mleko i niemożność zobaczenia dalej niż na metr, więc wypad mija się z celem. Wybierzcie zatem słoneczny dzień z dobrą przejrzystością, a nie pożałujecie. Ja miałam tylko dwa takie słoneczne dni podczas pobytu w Gryzonii i jeden z nich przeznaczyłam właśnie na Diavolezzę. To miejsce jest wyjątkowe, monumentalne i hipnotyzujące. Ma też świetnie zorganizowane zaplecze pozwalające kontemplować otaczającą przyrodę.
Na 3000 m n.p.m. znajduje się panoramiczna restauracja Diavolezza, która serwuje regionalną kuchnię. Jednak jej największą atrakcją jest możliwość zjedzenia na zewnątrz. Można się cieszyć się kawą wypitą na słońcu w otoczeniu ośnieżonych szczytów. Nie skłamię też, jeśli dodam, że tu zjadłam tradycyjne ciasto Engadine (kruche ciasto z karmelem i orzechami), najlepsze ze wszystkich, które próbowałam w regionie. Każdy zasługuje na taką chwilę przyjemności!
Co więcej, można tu przenocować i skorzystać z jacuzzi, z panoramicznym widokiem, wodą o temperaturze 41°C i do tego kieliszkiem prosecco w dłoni. Tym razem nie spróbowałam, ale to brzmi jak jedno z najlepszych miejsc na jacuzzi, jakie można sobie wyobrazić.
Oprócz relaksu stacja górska Diavolezza ma też swoją aktywną stronę i stanowi punkt wyjściowy dla dłuższych wycieczek w regionie Berniny, wędrówek z przewodnikiem po lodowcach Pers i Morteratsch lub na Piz Trovat.
Jeśli zdecydujecie się na małą wspinaczkę do Munt Pers, to dojdziecie do niezwykłego miejsca na grill i piknik na Sass Queder. Grill na lodowcu na wysokości 3000 m n.p.m.? Czemu nie?
Jeśli jesteście fanami sportów zimowych, to na pewno zainteresuje Was fakt, że Diavolezza słynie z zachwycających zjazdów oświetlonych księżycem i najdłuższych zjazdów po lodowcu w Szwajcarii.
Uwielbiasz podróże?
Chcesz zacząć zarabiać na swojej pasji do podróżowania i przekuć ją w życie i pracę marzeń?
Biblia Blogera i twórcy online to największe kompendium wiedzy na polskim rynku, które konkretnie i bez owijania w bawełnę pokaże Ci, jak krok po kroku sprawić, abyś podróżował po całym świecie i żeby jeszcze Ci za to płacili. Znajdziesz w niej moje sześcioletnie know-how i wszystkie strategie, dzięki którym zbudowałam markę Travel and Keep Fit i stworzyłam wokół podróży milionowy biznes.
Legenda o pięknej diablicy
Tak jak z wieloma tajemniczymi i trudno dostępnymi dla człowieka miejscami, również i z Diavolezzą wiąże się legenda.
Według opowieści, która była przekazywana z pokolenia na pokolenie, wiele lat temu w „Munt Pers” (zagubiona góra) mieszkała kobieta niezwykłej urody. W miejscu, gdzie słońce odbijało się w błękitnym jeziorze, otoczonym skałami i piargami, kobieta zwykła brać odświeżającą kąpiel. Kilka razy widzieli ją młodzi myśliwi. Krótkie, ulotne chwile wystarczyły, by zachwycić myśliwych i uczynić ich lekkomyślnymi. Niektórzy podążali za uwodzicielskim pięknem i nigdy nie wracali.
Zniknął też Aratsch, przystojny młodzieniec z wioski. Szukano go na próżno i w końcu założono, że wpadł do lodospadów na Persie. Wtedy stało się coś niesamowitego. Każdy, kto o zmroku znalazł się w rejonie Pasma Berninów, słyszał zawodzący głos, który wykrzykiwał następujące trzy słowa: „Mort ais Aratsch, mort ais Aratsch…” (Aratsch nie żyje).
Czy to była piękna diablica „Diavolezza”, której niesamowita uroda była przyczyną śmirci kilku młodych mężczyzn? A może to ona opłakiwała śmierć Aratscha?
Legenda mówi, że Diavolezza nie zaznała spokoju, dopóki lodowiec nie pokrył doliny lodem i piargami. Potem już nigdy jej nie widziano ani nie słyszano. Ale to nie znaczy, że już jej tam nie ma…
Możecie o tym podumać przy kolejne porcji ciastka ;)
Diavolezza – praktycznie
- Wysokość: 2973 m n.m.p.
- Dojazd: Pociąg z Chur lub St. Moritz do Berninan Diavolezza (częściowo z przesiadką lub autobusem z Pontresina), kolejka linowa do Diavolezza .Uwaga: Wjazd kolejką górską nie jest objęty szwajcarską kartą podróżną Swiss Travel Pass/GA. Bilety kupuje się po przyjeździe na stację.
- Widok: lodowce Pers i Morteratsch; masyw Piz Palü i Piz Bernina i Val Bernina wraz z przełęczą Bernina.
- Atrakcje: Diavolezza – wędrówki na lodowiec Morteratsch, dwa wejścia via ferrata o różnym stopniu trudności, nocleg w pensjonacie górskim Berghaus Diavolezza, najwyżej położony grill, restauracja z panoramicznym widokiem.
- Zima: Region sportów zimowych Diavolezza i Lagalp, w tym 10 km zjazdów zimą przez lodowce Pers i Morteratsch do Morteratsch
*** do Szwajcarii pojechałam w ramach współpracy ze Switzerland Tourism Board, które wsparło mnie we wszystkich moich szalonych, podróżniczych pomysłach.