Czy Wy też tak macie, że im mniej oczekujecie od odwiedzanych miejsc, tym one zdają się udowadniać Wam ze zdwojoną siłą, jak bardzo się myliliście?
Podczas tego wyjazdu do Szwajcarii miałam ściśle określony plan miejsc, które chcę odwiedzić, a w nim konkretną czołówkę według mnie najbardziej spektakularnych górskich szlaków.
W moim topie był przede wszystkim Augstmatthorn trail (bo naoglądałam się takich ujęć w Internecie, że śnił mi się po nocach). 5 Lakes Trail w Zermatt był jakby uzupełnieniem, czymś co pojawiło się później i wcale nie było tak wyczekiwane. Od rana lał deszcz i wiało jak zło, więc byłam bliska rezygnacji.
Aż do momentu, gdy wjechałam na ten szlak kolejką, a przez jej okna zobaczyłam spektakularny widok. Chmury rozeszły się jak za dotknięciem magicznej różyczki. Wystarczyło mi przejść 100 metrów i utknęłam na początku szlaku na 40 minut, bo nie mogłam przestać robić zdjęć.
Potem było już tylko „gorzej” – robiłam ten hike w nieskończoność i zamiast przewidywanych 3 godzin, byłam na nim 8. Wszystko zachwycało i przytłaczało swoją majestatycznością, wprost zapierało dech w piersiach. Dostałam kolejną lekcję – nie oczekuj, a będzie Ci dane. Według mnie to był najpiękniejszy hiking tego wyjazdu.
The 5 Lakes Hike, znany również jako 5 Seenweg Hike, jest jednym z najpopularniejszych szlaków w Zermatt. Podczas tej 9-kilometrowej wędrówki podziwia się nie tylko 5 wyjątkowych jezior, ale także panoramę ośnieżonych gór, niesamowitą zieleń i jedyny w swoim rodzaju Matterhorn (tak, tak ten z opakowań czekolady Toblerone).
Zanim podejmiecie decyzję o przejściu tego szlaku, rzućcie okiem na wszystkie praktyczne informacje, które mogą być przydatne podczas planowania wyprawy. Od logistyki po pogodę i samą trasę, mam nadzieję, że ten przewodnik pomoże odpowiedzieć na wszelkie pytania, które mogą się pojawić podczas przygotowań do tej trasy.
Kiedy wybrać się na 5 Lakes Hike
Ponieważ szlak zaczyna się na wysokości 2600 metrów n.p.m., przez całą zimę i część wiosny pokrywa go śnieg. Dla turystów staje się dostępny dopiero po oczyszczeniu ze śniegu, co może się przeciągnąć nawet do początku maja. Przed przyjazdem sugerowałabym napisać maila do biura turystycznego Zermatt i zapytać ich, czy w interesującym Was terminie szlak będzie już otwarty.
Kolejnym rzeczą do rozważenia przy podejmowaniu decyzji o tym, kiedy wybrać się na hike, jest pogoda w danym dniu. Oczywiście to są góry, więc pogoda jest nieprzewidywalna, ale ponieważ główną atrakcją wędrówki jest oglądanie widoków na Matterhorn i krajobrazów, warto celować w dzień, w którym nie zapowiadają nieprzerwanych opadów deszczu. Żeby sprawdzić pogodę, możecie skorzystać ze strony meteoblue.com oraz sprawdzić kamery internetowe Zermatt przed udaniem się na górę.
Jednak nawet jeśli nie zapowiada się idealna pogoda, to i tak podjęłabym rękawicę. Ja byłam w dniu, w którym słońce przeplatało się z mżawką i zachmurzeniem i według mnie było wspaniale – różnorodnie, tajemniczo, a czasem mgliście, co daje spektakularny efekt.
Jak dotrzeć do punktu startowego
Oficjalnym punktem startowym na ten szlak jest Blauherd na wysokości 2571 m n.p.m. Aby się do niego dostać, trzeba najpierw wsiąść do podziemnej kolejki linowej z Zermatt do Sunnegga, a następnie podjechać kolejką linową z Sunnegga do Blauherd.
Weźcie jednak pod uwagę, że czasami jeden z tych odcinków może zostać zamknięty. Koniecznie sprawdźcie wcześniej rozkład jazdy na stronie internetowej Zermatt (timetable on the Zermatt website – zeskrolujcie w dół do “mountain lifts schedule” i ściągnijcie odpowiedni rozkład jazdy).
Jeśli zdarzyłoby się, że kolejka z Zermatt do Sunnegga będzie zamknięta, wtedy nie pozostaje nic innego, jak pokonać ten odcinek na piechotę z miasta Zermatt aż do Blauherd. Zajmuje to około 3 godzin.
Jeśli natomiast kolejka Sunnegga jest otwarta, ale wyciąg krzesełkowy Blauherd zamknięty, jest nieco łatwiej, bo wędrówka z Sunnegga do Blauherd zajmuje około 45 minut pod górę.
Poniższa mapa pokazuje wszystkie główne punkty w drodze do Blauherd (a także wędrówkę z Sunnegga do Blauherd, jeśli kolejka jest zamknięta).
Ile to kosztuje
Biletyna kolejkę linową i gondolę możecie kupić bezpośrednio na stacji kolejki linowej w Zermatt. Będziecie potrzebowali biletu w jedną stronę do Blauherd i bilet powrotny z Sunnegga do Zermatt.
Combo Ticket: Zermatt – Blauherd; Sunnegga – Zermatt: 39 CHF (19.50 CHF z Half Fare Card lub Swiss Travel Pass).
Jeśli kolejka Blauherd jest zamknięta: Zermatt to Sunnegga round trip: 24 CHF (12 CHF z Half Fare Card lub Swiss Travel Pass).
Polecam też sparwdzić aktualne ceny i opcje passów na Train Travel in Switzerland Guide.
The 5 Lakes Hike
Teraz kiedy dotarliście do Blauherd, czas rozpocząć trasę wędrówki po 5 jeziorach. W jej trakcie zobaczycie żółte znaki wskazujące właściwy kierunek. Ponieważ w okolicy znajduje się wiele szlaków turystycznych, ważne jest, aby podążać za 5 znakami kierunkowymi jezior, bowiem niektóre szlaki prowadzą do innych części gór. Zawsze też można skorzystać z Google Maps, aby zobaczyć, gdzie jesteście w stosunku do pełnej trasy i różnych jezior.
Sama wędrówka jest kombinacją żwirowej drogi i rzeczywistego szlaku, co sprawia, że jest to trasa właściwie dla wszystkich i nie potrzeba specjalnego przygotowania. Nazwałabym go przyjemną wędrówką.
Punkt początkowy: Blauherd, z którego większość szlaku wiedzie w dół, ale pod koniec wędrówki znajduje się niewielki odcinek, w którym ścieżka się wznosi. Całkowita zmiana wysokości podczas wędrówki wynosi 286 m wzniesienia i 575 m spadku.
Jezioro 1: Stellisee
Jezioro 2: Grindjisee
Jezioro 3: Grunsee
Jezioro 4: Moosjisee
Jezioro 5: Leisee
Punkt końcowy: Sunnegga
Wędrówka zaczyna się od jeziora Stellisee, chyba najsłynniejszego ze wszystkich, dzięki masie zdjęć w Internecie pokazujących idealne odbicie gór w tafli wody. Dla mnie jednak początek był najbardziej spektakularny dzięki absolutnie niewiarygodnym widokom na otaczające Alpy i wyłaniający się powoli zza chmur Matterhorn. Na początkowym odcinku utknęłam najdłużej, nie mogąc nasycić się otaczającym krajobrazem. Samo jezioro jest największym ze wszystkich na tym szlaku, więc warto poświecić moment, żeby obejść je dookoła i obejrzeć z każdej perspektywy.
Następne w kolejce jest jezioro Grindjisee. Po drodze będziecie mijać liczne małe wodospady wypływające ze zboczy i stadka pasących się owiec. Kwintesencja Szwajcarii. Sam jezioro wygląda jednak jak duży staw i jest otoczone drzewami, krzewami i długą trawą. Ścieżka wokół niego jest trochę zarośnięta, co powstrzymuje ludzi, żeby nią iść, ale dzięki temu możecie mieć widok na szczyt Matterhorn odbijający się w jeziorze tylko dla siebie.
Dalej szutrowa droga prowadzi do trzeciego jeziora na tym szlaku, czyli Grunsee. Kiedy do niego dotarłam, pogoda gwałtownie się zmieniła, zaczęło padać, a niebo zaciągnęło się chmurami, nadając jezioru niesamowity, tajemniczy wygląd. Kiedy tafla wody się uspokoiła, dane mi było zobaczyć jedno z najpiękniejszych odbić jakie widziałam. Dla mnie to był najpiękniejszy widok tego szlaku.
Tu w ramach przerywnika polecam Wam zatrzymać się w restauracji Ze Senwjuu, jedynej na tym szlaku. Ma pięknie położony taras, z którego roztacza się widok na góry, kiedy Wy sączycie kawę i jecie rewelacyjny apple strudle z lodami. Szkoda by tego nie doświadczyć.
Z Grunsee do Moosjisee udajecie się w dół szlaku. Zobaczycie je z daleka, bo ma niezwykły, zielony kolor.
Po dotarciu do Moosjisee, zostaje ostatnie jezioro – Leisee. Dojście do niego jest pierwszym na tym szlaku wchodzeniem pod górę. Jezioro jako jedyne z pięciu jest zagospodarowane – znajduje się tu plac zabaw i mała plaża, można wejść do wody. Ja dotarłam do niego dopiero w okolicach 18.00, więc nie było tu już żadnych ludzi. Zresztą mam wrażenie, że przy każdym kolejnym jeziorze otaczało mnie ich coraz mniej, aż w końcu zostałam sama na szlaku. O tej porze było już za mało światła, więc nie załapałam się na odbicie gór w tafli wody.
W tym miejscu kończy się 5 Lakes Trail, zrobiliście koło i do Zermatt możecie wrócić kolejką linową, tak jak tu przyjechaliście. Ale uwaga – sprawdźcie wcześniej, o której zjeżdża ostatnia kolejka. Ja za długo zabawiłam na szlaku (niech to z tymi zdjęciami!) i nie zdążyłam na ostatnią. Miałam fart, że pan z obsługi zjeżdżał jako ostatni ze śmieciami, wiec załapałam się na przejazd razem ze śmietnikiem. Serio to był najszczęśliwszy moment tego dnia, bo jeśli nie kolejką, schodziłabym w dół do nocy przez ponad 3 dodatkowe godziny, a kolana nie dałyby mi żyć. Tak więc ku przestrodze :)