Rajskie Malediwy – chyba każdy z kim o nich rozmawiam, marzy lub choć raz pomyślał „jakby to było tam pojechać?”. Wiem, że czekaliście na ten wpis i ja Wam się wcale nie dziwie, bo dla mnie pisanie go też było ogromną przyjemnością i przeniosło mnie ponownie do miejsca w którym woda jest jakoś bardziej lazurowa, a piasek bardziej biały.
I wiecie co? To jedno z tych miejsc, które wygląda lepiej niż w katalogach podróży i nie potrzebuje żadnych przeróbek w Photoshopie, jak często masakruje się niektóre miejsca. Jest tak jak je pokazują i doskonale rozumiem, że tak właśnie ludzie wyobrażają sobie raj na ziemi. Tak nas zresztą uczy się od dziecka, że raj musi kojarzyć się z palmami, ciepłem i niekończącym się błękitem. Jakie to nierealne uczucie trafić do niego w rzeczywistości!
Pozwólcie , że dziś opowiem Wam o miejscu w który spędziłam wyidealizowany tydzień – Fushifaru Maldives – jeden z najpiękniejszych i najbardziej dopracowanych w detalach resortów w jakim byłam i który zaprosił mnie do siebie, abym poprowadziła zajęcia fitness dla hotelowych gości. Słowem Travel, Keep Fit and Stay in Paradise like a Pro edition.
Myślę, że będziecie zachwyceni równie mocno jak ja i jeśli Malediwy są na Waszej liście marzeń, to ta wyspa da Wam wszystko, aby przeżyć bajkowe wakacje na środku Oceanu Indyjskiego.
Zacznijmy jednak od początku…
Kilka słów o Malediwach i najlepszy czas na odwiedziny
Malediwy, a oficjalnie Republika Malediwów są archipelagiem i państwem wyspiarskim położonym na Oceanie Indyjskim ok. 500 km na południowy zachód od południowego krańca Indii.
Archipelag składa się z przeszło 1190 wysepek osadzonych na 26 atolach koralowych narosłych na podmorskim łańcuchu wulkanicznym ciągnącym się przez 820 km z północy na południe i 120 km ze wschodu na zachód. Jedynie 202 z tych wysepek jest zamieszkanych.
Na Malediwach występuje klimat równikowy wybitnie wilgotny i dlatego jego średnia roczna suma opadów atmosferycznych wynosi 2130 mm, a średnia roczna temperatura powietrza to 27 °C. Warto zatem ostrożnie dobierać czas odwiedzin, bo pora monsunowa obfituje w bardzo silne deszcze, a gęste chmury i brak światła sprawiają, że wymarzona lazurowa woda dla której większość osób tu przyjeżdża, wcale lazurowa nie jest. Najlepszy czas na odwiedziny to pora sucha od października do kwietnia.
Jak się dostać na Malediwy, a potem do Fushifaru Maldives?
Większość lotów na Malediwy – niezależnie czy lecimy z Polski czy z innej części świata, ma śródlądowanie na Półwyspie Arabskim – najczęściej jest to Dubaj lub Doha. Ja z Warszawy leciałam właśnie liniami Quatar – najpierw 7 godzin do Doha, a stamtąd kolejne 4 do stolicy Malediwów – Male. Ceny lotów są w miarę stabilne przez cały rok i zaczynają się od ok. 2,5 tys. złotych w obie strony.
Natomiast dolecieć na Malediwy to jedno, a jeszcze trzeba dostać się na wybraną wyspę. Malediwy rozwinęły sprawną sieć połączeń wodolotów, które w relatywnie szybki sposób przemieszczają się ze stolicy Male, gdzie również znajduje się jedyne lotnisko międzynarodowe, na inne wyspy i wyspy resortowe. Na lokalne wyspy pływają też statki i łodzie, ale każdy resort w ramach pobytu gwarantuje transport w dwie strony wodolotem. Już sam lot jest atrakcją, bo możecie spodziewać się nieziemskich widoków na mijane atole, dających przedsmak tego, gdzie niedługo człowiek się znajdzie.
Fushifaru Maldives jest oddalony zaledwie około 45 minut wodolotem od Male, więc jest to wciąż przyjemny pomimo tego, że wodoloty są ciasne i dość głośne . Piszę zaledwie, bo do niektórych , najbardziej oddalonych resortów trzeba lecieć nawet 4 godziny.
Inny wymiar luksusu
Jeśli lubicie przebywać w pięknych, dopracowanych miejscach i zaznać luksusu, to ten resort jest właściwym miejscem. Możecie być pewni, że od momentu przylotu do wyjazdu będziecie zadbani, obsługa będzie starała się Wam dogodzić na każdym kroku (jest doskonała) i o nic nie będziecie musieli się martwić. Tak naprawdę musi wyglądać życie w raju :)
Wysepka na której znajduje się resort Fushifaru jest niewielka i można ją całą obejść w 20 minut, co według mnie jest tylko plusem. To kameralne, idylliczne miejsce, gdzie nie musicie obawiacie się tłumów i hałasu. Fushifaru Maldives szczyci się tym, że jest resortem butikowym i ma tylko 49 willi – kilka flagowych willi na palach na wodzie, a reszta stojąca wprost na plaży, otoczona gęstym, zielonym ogrodem.
Pomimo niewielkich rozmiarów w porównaniu do innych resortów, nie zabraknie Wam tu niczego – jest kilka restauracji, cocktail bar, kort tenisowy, siłownia, niesamowity basen bez krawędzi i absolutnie rajskie spa ukryte wśród tropikalnej roślinności (najlepszy masaż z olejem kokosowym jaki miałam w życiu – nie żartuję!). Słowem, wszystko, aby mieć wakacje idealne.
Dodatkowym bardzo ważnym aspektem, który według mnie jest ogromnie znaczący jest fakt, ze Fushifaru Maldives jest resortem starającym się funkcjonować ekologicznie i systematycznie wprowadzającym nowe rozwiązania, które jak najmniej ingerują w ekosystem i generują zanieczyszczenia.
Wielu z Was pytało mnie jak rozwiązywana jest kwestia wody pitnej na małej, odciętej od świata wyspie na Oceanie Indyjskim. Otóż resort ma swoją własną oczyszczalnię wody i sam ją produkuje na miejscu, co sprawia, że nie doświadczycie tu żadnych jednorazowych, plastikowych butelek. Woda pitna na terenie resortu jest serwowana w szklanych butelkach wielokrotnego użytku, które codziennie są nią napełniane, a potem dostarczane do pokojów gości czy serwowane w restauracjach. Wyobraźcie sobie o ile dzięki temu zmniejsza to generowanie śmieci przy takiej ilości ludzi! Eliminuje to też kwestię plastikowych butelek, z którymi niestety Malediwy mają ogromny problem, produkując tony odpadów i nie nadążając z ich utylizacją. Zatem każde realne działanie i podjęta walka jest godna wspierania. Również od nas – turystów zależy, jakie miejsca będziemy wspierać i tym samym gdzie dokładamy swoją cegiełkę w walce o czyste oceany. To a propos tego, czy mamy wpływ i wybór – zawsze mamy, trzeba tylko uważnie wybierać miejsca i podejmować proaktywne działanie na rzecz naszego wspólnego dobra.
Prywatna willa marzeń
Podczas pobytu mieszkałam w domku na plaży z prywatnym basem i przyznam Wam, że za nic w świecie nie zamieniłabym się na ten na wodzie. Mój domek był absolutnie piękny – z wielką sypialnią i tarasem wychodzącym wprost na idealnie białą plażę. Codziennie rano budził mnie delikatny szum fal lazurowej wody.
Jednak moim ulubionym miejscem była niesamowita, otwarta łazienka otoczona zielonym tropikalnym ogrodem, palmami i kwiatami, gdzie nie tylko miałam dwa prysznice, ale i wannę pod gołym niebem. Cóż mogę rzec – kąpiele w wannie pod gołym niebem, usypanym milionami gwiazd zapamiętam sobie na długo.
Doświadczenia kulinarne
Nie ma raju bez dobrego jedzenia, myślę, że wszyscy się w tej kwestii zgadzamy. Najbardziej zaskakujący jest fakt, że na tak niewielkiej, kameralnej wysepce szef kuchni jest w stanie wyczarować dla Was dosłownie wszystko wedle życzenia i czerpiąc z każdej kuchni świata – od lokalnej, po meksykańską czy indyjską. Na wyspie znajduje się kilka restauracji. Specjalnością są oczywiście owoce morza, wyłowione prosto z otaczającego oceanu.
Śniadania i kolacje serwowane są w otwartej restauracji, ze stolikami stojącymi wprost na piasku. Szczególnie wieczorne posiłki wyglądają spektakularnie, gdy restauracja rozświetlona jest świecami i lampkami, a nad głową macie rozgwieżdżone niebo. Szef kuchni jest przemiłym człowiekiem i codziennie ucinał sobie ze mną pogawędki i zagadywał wszystkich o to, czy smakuje im jedzenie. Naprawdę personalne podejście do gości, które sprawia, że człowiek czuje się wyjątkowo zadbany. Swoją drogą, wpadł też na mój trening i chyba po nim lubił mnie już chyba trochę mniej ;)
Co robi się na Malediwach?
Oczywiście można nic, czyli tylko być, jeść i leżeć na białym piasku – dla niektórych to będzie prawdziwy odpoczynek. Natomiast warto też poświęcić czas na kilka rzeczy, których doświadczycie w niewielu miejscach na świecie.
Byłam zaskoczona ilością atrakcji, które można robić na tej niewielkiej wyspie. Każdego dnia starłam się próbować kilku rzeczy, ale przyznam, że wielu mi się nie udało i spokojnie mogłabym spędzić tu jeszcze kilka dni i cały czas robić coś nowego.
Zresztą było też kilka rzeczy, którym chciałam poświęcać czas codziennie i chyba nigdy by mi się nie znudziły np. nurkowanie. Resort dba o to, żeby codziennie na wsypie działo się coś interesującego i daje różne opcje spędzania czasu do wyboru. Są wieczory tematyczne, pokazy artystyczne np. tradycyjnego tańca z Malediwów – Boduberu. Jeśli w ciągu dnia chcecie aktywniej spędzić czas, to też jest mnóstwo rzeczy do zrobienia i maksymalnego wykorzystania czasu na Malediwach.
Piknik na bezludnej wyspie Robinsona Crusoe
To jest gwóźdź programu. Bo czy nie każdy z nas choć raz wyobrażał sobie, jak by to było żyć na bezludnej wyspie o idealnym białym piasku? Niby nikt nie chciałby skończyć jak Robinson Crusoe, ale na chwilę spróbować jak to jest – to owszem. I Fushifaru odpowiedziało na te ludzkie fantazje, dając możliwość zrobienia sobie pikniku na bezludnej wysepce, która znajduje się zaledwie 10 minut drogi łódką od resortu.
W praktyce wygląda to tak, że o umówionej godzinie (ja wybrałam porę lunchu, bo chciałam doświadczyć intensywnego koloru wody w pełnym słońcu, ale podobno zachód słońca jest równie malowniczy) łódka zabiera Was na wyspę i na niej zostawia. Dostajecie telefon i kiedy chcecie już wracać, wystarczy, że zadzwonicie i wtedy łódka po Was przypłynie.
Na miejscu pod baldachimem będzie czekał na Was pięknie zaaranżowany piknik – koce, poduszki, taca owoców, zimne napoje, wiec możecie w spokoju się tym rozkoszować, bo na wyspie będziecie zupełnie sami. Już z poziomu wzroku wygląda to pięknie.
Jednak dopiero jak podniosłam tam drona i zobaczyłam z góry, gdzie właściwie jestem i jak w rzeczywistości wygląda bycie samotną kropką na środku oceanu, to poczułam spektakularność tej sytuacji.
Według mnie bardzo warto spróbować, chociażby dlatego, żeby poczuć tą rzadko spotykaną w dzisiejszym świcie samotność i odcięcie od wszystkiego wokół.
Nurkowanie z żółwiami i delfinami
Malediwy są jednym z kilku miejsc na świecie, do których lata się specjalnie po to, żeby nurkować. Rafy koralowe i tutejszy podwodny świat są po prostu powalające. Powiem Wam szczerze, że tylko dla tego jednego doświadczenia warto było tu lecieć przez pół świata, bo to jest coś, co zostaje w głowie i sercu na zawsze. Ja tym razem miałam czas tylko na skorklowanie, czyli pływanie z maską i rurką, ale w głębi duszy marzyłam, żeby mi się poszczęściło i żebym choć raz zobaczyła żółwia.
Resort organizuje zarówno snorklowanie, jak i nurkowanie i prywatna łódką zabiera w najlepsze miejsca, gdzie prawdopodobieństwo zobaczenia żółwi jest największe. Wypływa się rano na kilka godzin, a w przypadku snorklingu w wodzie spędza 2-3 godziny.
Moje błagania zostały wysłuchane, bo nie dość, że pływałam z kilkoma żółwiami, co było najpiękniejszym widokiem tego wyjazdu, to jeszcze z łodzi widzieliśmy dziesiątki delfinów (one są takie szczęśliwe na wolności!), a podczas snorklowania ja jeszcze rekina – nigdy w życiu tak szybko nie płynęłam w przeciwną stronę!
Oprócz tego setki bajecznie kolorowych ryb, które wyglądają jakby ktoś je właśnie pomalował farbami. To jest coś naprawdę pięknego, wzruszającego i dla mnie mocno uświadamiającego, jak cudowny jest nasz świat i że mamy o co walczyć, by był taki jak najdłużej.
Paddle boarding
Bardzo polecam Wam paddle borading, chociażby z tego względu, żeby sprawdzić jak tam z naszą koordynacją. Ja teoretycznie nie mam z nią problemów, ale zanim złapałam pion na desce, jeszcze mając tego popołudnia całkiem spore fale, to wpadałam do wody raz za razem. Szkoda że tego nie widzieliście, bo widok był doprawdy żenujący :)
To do wszystkich, co twierdzą, że to takie proste. Nie, to nie jest proste, ale to dobrze – jest wyzwanie –jest zabawa. No i te widoki, jak już złapie się rytm i można się na nich skupić – wyspa widziana od strony oceanu wygląda niesamowicie, a jeśli odpłynie się wystarczająco daleko, to z łatwością można wyobrazić sobie, jakie to uczucie być samemu na środku oceanu, otoczonym bezkresną wodą i całkowitą ciszą.
Trening w tropikach
Zajęcia fitness były jednym z głównych powodów dla który poleciałam na Malediwy. Resort Fushifaru zaprosił mnie do siebie, abym poprowadziła dla gości treningi fitness i pokazała im, że można trenować i być aktywnym wszędzie, nawet na końcu świata, w raju, bez sprzętu, profesjonalnej siłowni i miliona wymówek.
Gdybyście tam ze mną byli, to oczywiście zachęcałabym Wam do poświęcenia 40 minut dziennie i do dołączenia do moich treningów :) Chociażby dlatego, że trening na plaży o wschodzie słońca na prywatnej wyspie na ocenie jest surrealistycznym i cudownym doświadczeniem. To było jedno z najpiękniejszych miejsc w jakich trenowałam i taki wysiłek fizyczny smakuje tu zupełnie inaczej. Tak jak zauważyliście w komentarzach na Instagramie – w takim miejscu po prostu chce się trenować.
Całą historię o mojej wymarzonej pracy na Malediwach możecie przeczytać w tym wpisie:
>>> Praca marzeń na Malediwach <<<
Fushifaru Maldives jest bez wątpienia jednym z piękniejszym hoteli w jakim byłam i spędziłam w nim cudowny czas. Nie tylko ze względu na otoczenie, ale również dzięki świetnemu projektowi fitness, którego realizacja w takim miejscu była niezwykłym wyzwaniem, ale też ogromną przyjemnością. Hasło Travel and Keep Fit nabrało tu nowego znaczenia :)
Jeśli zdjęcia i wpis jeszcze Was nie przekonały do tego miejsca, to zapraszam na film, który wrzuciłam na YouTube – jestem dumna z ujęć z drona, które udało mi się zrobić, plus nic tak nie pokazuje rajskości tego miejsca jak filmy z lotu ptaka :)

Uwielbiasz podróże?
Chcesz zacząć zarabiać na swojej pasji do podróżowania i przekuć ją w życie i pracę marzeń?
Biblia Blogera i twórcy online to największe kompendium wiedzy na polskim rynku, które konkretnie i bez owijania w bawełnę pokaże Ci, jak krok po kroku sprawić, abyś podróżował po całym świecie i żeby jeszcze Ci za to płacili. Znajdziesz w niej moje sześcioletnie know-how i wszystkie strategie, dzięki którym zbudowałam markę Travel and Keep Fit i stworzyłam wokół podróży milionowy biznes.