Malowniczy lubelski skansen

Ostatnio odwiedziłam niezwykłe miejsce i chciałabym się nim z Wami podzielić. To Muzeum Wsi Lubelskiej położone w malowniczej dolinie rzeki Czechówki. Mało kto o nim wie, co uważam za duży błąd, bo to jeden z największych skansenów w Polsce! Kopalnia historii i kultury, pokazująca nie tylko kulturową różnorodność województwa, ale też niematerialne dziedzictwo regionu.

Kiedy ostatnio wspomniałam o nim komuś w rozmowie, to tylko uśmiechnął się z przekąsem twierdząc, że po tych moich wszystkich wojażach to pewnie umierałam z nudów, bo to takie „zwykłe“. Zrobiło mi się przykro, ale nie ze względu na ten durny tekst, ale na podejście Polaków do własnego kraju.

Jak można powiedzieć coś takiego? Polska to taki piękny, różnorodny kraj o niezwykłej kulturze i historii. Kraj, z którego jestem bardzo dumna i pomimo wszystkich zawirowań (a gdzie ich nie ma!) mierzenie go miarą danej chwili jest wyjątkowo krzywdzące. Jeśli ktoś mi mówi, że Polska jest nudna, przaśna i nieciekawa, to dla mnie mówi o sobie i jest kompletnym ignorantem.

A Lubelski Skansen jest bardzo klimatyczny, więc nie słuchajcie tych co mówią inaczej, tylko zaplanujcie weekendowy wypad na Lubelszyznę :)

W Skansenie można obejrzeć cały szereg przedmiotów związanych z dawnym życiem wsi, dworów oraz miasteczek i dowiedzieć się sporo na temat zwyczajów, obrzędów, tradycji i codziennej pracy ludzi minionych epok.

Ekspozycja została w bardzo ciekawy sposób podzielona na sektory, które mają odzwierciedlać zróżnicowanie krajobrazowe i etnograficzne Lubelszczyzny. Jest zatem część poświęcona Wyżynie Lubelskiej, Roztoczu, Powiślu, Podlasiu, Nadbużu oraz specjalna część dworska i miasteczkowa.

Zaczynamy od Wyżyny Lubelskiej, której główną część stanowi okazały wiatrak z Zygmuntowa. Był też pierwszym obiektem przeniesionym do lubelskiego skansenu.

Na terenie Roztocza znajduje się zabytkowa cerkiew greckokatolicka z Tarnoszyna. Cała wykonana jest z drewna i jest naprawdę przepiękna.

Wnętrze cerkiwii

Spacerując, mijamy tradycyjna wiejską zabudowę. Można zajrzeć do chat i zobaczyć jak dawniej aranżowano wnętrza.

Wszędzie stoją też tradycyjne przedmioty użytku codziennego – naczynia, balie, wyposażenie kuchni.

Dziadek mojego narzeczonego wyplatał przepiękne wiklinowe koszyki. Przez wiele lat współpracował z Muzeum i oddawał do niego swoje wyroby. Teraz stanowią dekorację wnętrz. Jeśli zatem odwiedzicie skansen, to kosze nad które się natkniecie będą właśnie dziadkowe :)

Dziadkowe koszyki
Próbuję wczuć się w klimat

Co jakiś czas można też spotkać pasącą się krowę, dreptające kaczki i kury.

Dziecko miasta dorwało krowę! :)

Jest też mała stadnina w której mieszka 7 koni.

Centralnym obiektem sektora dworskiego jest położony niemal w sercu muzealnej ekspozycji XVIII-wieczny dwór z Żyrzyna z przepięknym różanym ogrodem.

Moją ulubioną częścią jest Powiśle i Podlasie. Umiejscowione nad oczkiem wodnym stanowią prawdziwą zieloną oazę. Zabudowa przepięknie odbija się w wodzie.

Można odpocząć na trawie, co chwilę podchodzi jakaś ciekawska koza. Jest bardzo swojsko.

Interesującą częścią jest też sektor miasteczkowy, który odtwarza prowincjonalne miasteczko z lat 30. XX wieku. Przechodząc przez niego miałam wrażenie, że jestem na planie westernu. Nie było tam nikogo, między budynkami wiał tylko wiatr.

Miasteczko zostało odtworzone ze wszystkimi detalami, są nawet wystawy w sklepach. Można zobaczyć jak wyglądały kiedyś: zakład fryzjerski, sklep z żelazem, poczta czy zakład szewski.

W ramach przerwy koniecznie zajrzyjcie do małej gospody, w której serwowane są prawdziwe, domowe lubelskie specjały. Ja próbowałam genialnych pierogów z kaszą gryczaną i białym serem. Po prostu palce lizać. Na deser koniecznie jakieś sezonowe ciacho np. z jagodami.

Przepyszne, domowe jedzenie
Kurom też coś skapnęło :)

Skansen Wsi Lubelskiej przybliża materialny ślad po minionych czasach, ale dla mnie jest to przede wszystkim miejsce, w którym można poczuć historię zwykłych ludzi, którzy kiedyś mieszkali i pracowali w zgromadzonych budynkach. Nadal zresztą spotyka się miejscowych, którzy dbają o skansen, a przy tym nadają mu pewien rytm i tchnienie życia. A to pani, która suszy pranie na płocie, a to pan z kozą na sznurku idzie naprawiać coś w szopie. Ma się wrażenie, że życie stanęło tu w miejscu, a my jesteśmy trochę niemymi obserwatorami codzienności.

Ogólnie to świetny moment na wizytę, bo 2 września, jak co roku, organizowana jest impreza „Ginące zawody“. Podczas niej odbywają się pokazy tradycyjnych rzemiosł i umiejętności gospodarskich powszechnych na Lubelszczyźnie w XIX wieku i pierwszej połowie XX wieku. Część z nich już zanika, inne są uprawiane sporadycznie, a niektóre przywołuje się specjalnie z okazji tego święta.

W czasie pokazów rzemieślnicy i pracownicy muzeum prezentują tradycyjne rzemiosła Lubelszczyzny, takie jak: kowalstwo, garncarstwo, stolarstwo, młynarstwo wiatraczne czy plecionkarstwo i tkactwo. Założę się, że nie mieliście okazji popatrzeć jak wyplata się koszyk czy robi rybacką sieć! Naprawdę fajnie zobaczyć, jak ludzie radzili sobie zanim na wszystko były apki w telefonach ;)

Są też pokazy różnych czynności i umiejętności gospodarskich z codziennego życia wsi, np.: mielenie zboża na żarnach, wyrób kaszy w stępie ręcznej, wyrób masła, wypiek pieczywa w piecu chlebowym, pranie w zolniku (kto wie co to?:)), kijanką i na tarze, obróbka lnu, prasowanie żelazkiem na węgle, haftowanie i przygotowanie tradycyjnych potraw (które oczywiście można degustować w dużych ilościach, a są przepyszne!). Wszystkiego będzie można spróbować samodzielnie :)

Impreza jest dopracowana w każdym calu. Zwiedzającym przez cały dzień przygrywają na żywo kapele ludowe.

Naprawdę fajny dzień z polską kulturą ludową!

Może też odważycie się na potańcówkę w przedwojennym stylu? Parkiet na świeżym powietrzu jest pięknie oświetlany lampionami, a orkiestra gra mazurki, oberki, tanga, walczyki i fokstroty. Super klimat i na pewno niebanalny sposób spędzenia czasu ;)

Mówię Wam to ja – dziewczyna, która przez 13 lat tańczyła w polskim zespole ludowym :) :)

Cena biletów do Skansenu jest naprawdę symboliczna: 12 zł za normalny i 6 zł za ulgowy. Można też wybrać się na zwiedzanie z przewodnikiem. 1,5 godziny kosztuje 60 zł.

Dla nieprzekonanych – mała refleksja. Jakby coś takiego odbyło się w Japonii i mielibyście oglądać japońską wieś albo wioskę plemienia z Ameryki Południowej, to na pewno byście poszli, prawda? Wspierajmy zatem nasze lokalne i tak ciekawe inicjatywy!

 Jeśli moje wpisy i rekomendacje inspirują Was i pomagają planować wymarzone podróże, będzie mi ogromnie miło, jeśli postawicie mi kawę, która da mi jeszcze więcej energii do działania i dalszego tworzenia. Nad każdym wpisem spędzam wiele dni, tak by był on jak najbardziej pomocny. Kawa zawsze się przyda! :)

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Newsletter ze świata

Zapisz się na newsletter, w którym znajdziesz mnóstwo podróżniczych inspiracji z całego świata, informacje o moich najbliższych wystąpieniach czy porady jak zarabiać na podróżach i twórczości online w sieci.

Bądź na bieżąco!