Angkor jest jednym z najważniejszych archeologicznych kompleksów w Azji Południowo- Wschodniej. To miejsce jest absolutnie oszałamiające i przeniesie Cię do innej rzeczywistości.
Na Angkor Archaeological Park składają się pozostałości przepychu dziedzictwa Khmerów z okresu IX do XV wieku. Kompleks rozciąga się na prawie 400km2, co sprawia że miejsce jest trudne do eksplorowania w krótkim okresie czasu.
Jeśli nie masz go dużo, dobrze mieć konkretny plan świątyń, które chcesz odwiedzić. Podrzucam zatem listę moich ulubionych świątyń w Angkor:
Angkor Wat
Centralna i najbardziej znana świątynia spośród wszystkich w Angkor. Jest ogromna, złożona z trzech pięter otoczonych pięcioma wieżami w kształcie lotosu. Ma 65 metrów, co czyni ją najwyższą w Angkor.
Robienie sobie zdjęć przed Angkor Wat o wschodzie i zachodzie słońca jest bardzo popularne, więc przygotuj się na walkę o wolne miejsce, żeby zrobić ideale ujęcie (o innych radach na temat zwiedzania świątyń przeczytasz tutaj).
Ja najbardziej doceniam jej niesamowite architektoniczne detale. To naprawdę majstersztyk dekoracji.
Bayon
The temple is well known for its giant stone faces, which look out in different directions. Those faces have become one of the most recognizable images of classic Khmer art and architecture.
Ta świątynia znana jest ze swoich gigantycznych kamiennych twarzy, które spoglądają we wszystkich kierunkach. Stały się one jednym z najlepiej rozpoznawanych elementów klasycznej khmerskiej sztuki i architektury. Na wieżach świątyni jest ich 216. To, kogo przestawiają wciąż jest dyskutowane, ale prawdopodobnie są to wizerunki bogów, demonów i królów.
Świątynia wygląda bardzo tajemniczo. Jednak nie jest duża, więc staraj się omijać ja w “godzinach szczytu”, bo nie będziesz w stanie się ruszyć, a to zniszczy Ci wrażania (spójrz tutaj).
Ta Prohm
Wszyscy znamy sławny film Tomb Raider z Angeliną Jolie i scenę w której znajduje się w kambodżańskiej świątyni. Tą świątynią jest Ta Phrom. Dżungla wdarła się do jej wnętrza, więc mury otoczone są charakterystycznymi, poskręcanymi korzeniami i gałęziami.

Wygląda to magicznie, prawie jakby grało się w filmie obok Lary Croft. Z drugiej strony świątynia wydaje się być przez to zaniedbana i podniszczona.
Ja jednak byłam nią zachwycona, bo miejsce to pokazuje jak ogromna jest siła natury, znacznie większa niż ludzka praca. Duża lekcja pokory.
Banteay Kdei
Styl tej świątyni wydaje się być małą kopią Ta Prohm. Dlatego ją lubię.
Kiedy do niej dotarłam, była zupełnie pusta, z wyjątkiem kambodżańskiego chłopca, który szkicował jej elementy. Budynek składa się z dwóch galerii, w których można w spokoju usiąść i chłonąć klimat innego świata.
Jeśli masz ochotę uciec od tłumu turystów, to miejsce będzie do tego idealne.
Ostatnie, ale nie najmniej ważne, tym razem miejsce, które warto ominąć…
Phnom Bakheng
To nie świątynia, ale wzgórze z którego rozpościera się widok na całe Angkor. A raczej tak mi powiedziano. Usłyszałam wiele rekomendacji, by koniecznie wdrapać się na to wzgórze. Tak też zrobiłam. Zajęło mi to 20 minut w 35 stopniach i pełnym słońcu. Brzmi super, co? Kiedy już dotarłam do ostatecznych stromych schodów na szczyt i je też pokonałam przeklinając pod nosem, zobaczyłam…nic. Jedyną rzeczą, którą zobaczysz ze wzgórza (nie mając przy sobie super zoomu) są korony drzew. Gdzieś między nimi są pewnie świątynie. Gdybym była Tobą, darowałabym sobie (i nie wierz zdjęciom z katalogów! Odpowiedni sprzęt, zoom i Photoshop czynią cuda).