Szalone papugi w Australii

Kiedy mieszkałam w Sydney, jeden z moich znajomych stwierdził, że niedługo zostanę ześwirowaną kobietą hodującą ptaki na balkonie. Cóż, nie jest to najwspanialszy przydomek o którym mogłam marzyć, ale z drugiej strony było w tym trochę prawdy. Życie w Australii zaowocowało zaskakującymi i nieoczekiwanymi sytuacjami związanymi z dzikimi zwierzętami :) Mieszkanie w centrum miasta z dziesiątką szalonych, białych kakadu było jedną z nich.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Zacznijmy jednak od początku.

Pewnego niedzielnego poranka siedziałam na swoim balkonie jedząc śniadanie. Dzień zapowiadał się całkiem zwyczajnie. Jak widać moja intuicja mocno mnie zawiodła. Gdzieś pomiędzy gryzem kanapki a łykiem kawy, dosłownie znikąd, na moim stole wylądowała papuga (mówiąc ściśle: wylądowała w mojej kawie i kanapce). Wcześniej widywałam białe kakakdu w okolicy, ale z daleka i raczej siedzące na drzewach. Muszę zatem przyznać, że ta sytuacja zafascynowała mnie na tyle, aby nawet odpuścić jej tę kanapkę na której usiadła. Nie chciałam jej też przestraszyć. Wtedy nie wiedziałam, że papugi nie boją się niczego. Nigdy. No może trochę – braku jedzenia :)

Poprosiłam mojego narzeczonego, żeby zrobił mi zdjęcie, bo przecież miała to być życiowa i niepowtarzalna okazja na bycie tak blisko australijskiej papugi. Cóż, kolejny raz byłam w błędzie.

10 minut później miałam na balkonie 20 papug siedzących gdzie popadnie, jedzących moje śniadanie i moje włosy…. Żeby być szczerą muszę przyznać, że to była świetna zabawa, a ja byłam przekonana, że to moja życiowa szansa i muszę korzystać z chwili. Nie była. Papugi zostały. Na kolejne kilka miesięcy.

Od tamtego dnia, każdego ranka budziło mnie zawzięte stukanie w szybę (lub gdy okno było otwarte, walenie w wewnętrzny parapet). Kakadu nawet nie domagały się jedzenia. Po prostu siedziały obok mnie na balkonie lub na oparciu kanapy, kiedy pracowałam. Tak jakby chciały mi towarzyszyć. Tak po prostu.

Home office
Home office

Po paru tygodniach niektóre z nich oswoiły się na tyle, że wskakiwały do mieszkania, siadały na krześle, albo na podłodze, jak gdyby to było oczywiste, że jest to ich dom.

Mogłam je pogłaskać, siadały z łatwością na ramieniu. Trochę takie domowe zwierzaki z tą różnicą, że to to były dzikie papugi.
Mogłam je pogłaskać, siadały z łatwością na ramieniu. Trochę takie domowe zwierzaki z tą różnicą, że to to były dzikie papugi.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA IMG_50331-kopia-iq1ha4nh

Czasami też inne rodzaje papug składały mi wizytę :)
Czasami też inne rodzaje papug składały mi wizytę :)

Nie mam pojęcia, dlaczego przylatywały tak często i tak długo siedziały w pobliżu. Słyszałam, że zwierzęta lubią dobrych ludzi. Bardzo chciałabym wierzyć, że to był ich powód :)

Jedno jest pewnie, przebywanie blisko tak przepięknych ptaków, bez konieczności trzymania ich w niewoli, było absolutnie bezcenne. Mogę śmiało napisać, że było to jedno z najwspanialszych doświadczeń podczas pobytu w Australii.

Czy Wy też kiedyś mieliście podobne doświadczenia z dzikimi zwierzętami?

 Jeśli moje wpisy i rekomendacje inspirują Was i pomagają planować wymarzone podróże, będzie mi ogromnie miło, jeśli postawicie mi kawę, która da mi jeszcze więcej energii do działania i dalszego tworzenia. Nad każdym wpisem spędzam wiele dni, tak by był on jak najbardziej pomocny. Kawa zawsze się przyda! :)

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Newsletter ze świata

Zapisz się na newsletter, w którym znajdziesz mnóstwo podróżniczych inspiracji z całego świata, informacje o moich najbliższych wystąpieniach czy porady jak zarabiać na podróżach i twórczości online w sieci.

Bądź na bieżąco!