Jakiś czas temu na Instagramie opublikowałam zdjęcie niesamowitego basenu na Bali. Ponieważ wielu z Was pytało mnie, co to za miejsce, postanowiłam opisać bardziej szczegółowo hotel w którym zatrzymałam się w Ubud.
W mieście spędziłam tydzień i mój plan zakładał relaks, podziwianie niewiarygodnej balijskiej przyrody oraz eksplorowanie atrakcji, które oferuje to miejsce. Dlatego też szukałam hotelu, z którego będzie można dotrzeć do centrum miasta na piechotę, ale jednocześnie położonego od niego wystarczająco daleko, by uniknąć tłumu turystów i hałasu.
Po długich poszukiwaniach postanowiłam dać szansę Beji Ubud Resort (http://bejiubudresort.com). Głównie ze względu na jego otoczenie. Resort położony jest w środku lasu deszczowego, więc mieszka się w dżungli. Natura otacza hotel z każdej strony i jest to ogromny plus.
Baseny są symbolem tego resortu. Zwłaszcza basen bez krawędzi z widokiem na dżunglę.

Nie skłamię, jeśli napiszę, że te baseny były głównym argumentem przemawiającym za wyborem tego miejsca. Są po prostu przepiękne. W resorcie znajdują się dwa baseny bez krawędzi, 2 kolejne usytuowane na skarpie oraz jeden w ogrodzie. Słowem: jest z czego wybierać. Moim ulubionym był ten z widokiem na dżunglę. Raz miałam okazję pływać w nim podczas tropikalnej ulewy. Widok lasu tropikalnego w deszczu jest niezapomniany!
Możesz wybierać pomiędzy willami w ogrodzie lub apartamentami z widokiem na dolinę i dżunglę. Oba typy wydają się dobre. Ja wybrałam pokój z widokiem i byłam z niego bardzo zadowolona. Był czysty i prosto wyposażony. Miał też ogromne, wygodne łóżko, więc nie ma na co narzekać.

Rezerwując go trafiłam na wyjątkowo korzystną zniżkę na portalu Booking.com. Trik polegał na tym, że był to pakiet dla nowożeńców. Z moim narzeczonym daleko nam to jakichkolwiek nowożeńców, ale pomysł skorzystania z takiego pakietu wydawał się atrakcyjny :) Cóż, zrzućmy winę na cenę ;) W pakiecie oprócz niższej ceny pokoju, był także wliczony masaż i romantyczna kolacja. Kto by z tego nie skorzystał?
Jak się później okazało, masaż był ok, kolacja już nie tak bardzo. Obsługa bardzo starała się, by była romantyczna. Zaaranżowała dekorację ze świeżych kwiatów i świece, ale niestety jedzenie było mocno przeciętne.

Być może dlatego, że próbowano przygotować ją na zachodnią modłę. Miałam wrażenie, że kucharz nie za bardzo ma pojęcie co znaczy europejska kuchnia. Osobiście nie miałabym nic przeciwko, aby zjeść lokalne potrawy, zamiast spaghetti i kremu z pomidorów ;)
Podobnie sprawa miała się ze śniadaniami. Codziennie serwowano bufet i codziennie był on identyczny. Mnóstwo rzeczy było smażonych i ciężkostrawnych, co przerastało moje możliwości o 8 rano. Zwłaszcza, gdy próbuje się być fit, jedzenie tłustych kiełbasek i smażonego makaronu na śniadanie nie jest najlepszym pomysłem.

Ogólnie menu w hotelowej restauracji było bardzo przeciętne.
Podsumowując:
Plusy:
- Baseny
- Bliskość przyrody
- Przepiękne balijskie widoki
- Spokojna i cicha okolica
- Przyjazna obsługa
Minusy:
- Śniadania
- Menu w restauracji
- Obsługa raczej nie mówiła w j. angielskim
- Na piechotę było trochę daleko od centrum
5/4. Plusy wygrywają! Szczerze mówiąc i tak poleciłabym ten hotel. Chociażby z powodu jego basenów :) Byłam w nim w okresie świąt Bożego Narodzenia i moim celem był relaks, czytanie i pływanie, więc to miejsce nadawało się do tego idealnie :)