Jak pewnie wiecie, mam za sobą samodzielne wydanie mojej pierwszej podróżniczej książki Ameryka Południowa – śladami cudów natury.
Na self-publishing wciąż decyduje się niewiele osób, co jest zapewne powodowane tym, że brakuje im know-how i nie wiedzą jak się za to zabrać. Choć proces samodzielnego wydania wymaga mobilizacji i organizacji, to nie jest to niemożliwy. Pomimo większego nakładu pracy i potrzeby sprawnej koordynacji, według mnie jest wart poświęcenia.
Wiem, że wielu z Was marzy lub planuje wydanie własnej książki. I nie ma tu znaczenia, jakiego rodzaju jest to książka (podróżnicza, poradnik, przewodnik czy beletrystyka), ponieważ proces wydawniczy zawsze jest taki sam. Przeszłam go samodzielnie krok po kroku. Przekopywałam Internet w poszukiwaniu informacji, pytałam kogo się dało i uczyłam się na własnych błędach. Udało mi się doprowadzić go do końca, więc uda się każdemu z Was, jeśli tylko zdecydujecie się na taką drogę. W Internecie nie ma wielu materiałów na temat samodzielnego wydania publikacji, więc postanowiłam podzielić się z Wami wszystkim co wiem i czego się nauczyłam, tak żebyście mieli łatwiej. Roboty i tak jest z tym sporo, postaram się więc rozwiać chociaż podstawowe wątpliwości.
Dlaczego zdecydowałam się na samodzielne wydanie książki?
- KONTROLA I WŁASNY POMYSŁ
Samodzielnie wydanie książki równa się całkowitej kontroli nad procesem. Według mnie jest to plus, bo do Ciebie zawsze należy ostatnie słowo i książkę możesz przygotować od A do Z w sposób w jaki narodziła się w Twojej głowie. Słowem książka to jesteś Ty w 100%. A umówmy się – każdy autor właśnie tego chce dla swojego dzieła – autentyczności. Ja miałam w głowie gotową wizję i dokładny pomysł na to jak chciałabym, aby wyglądała moja książka, więc krok po kroku realizowałam ją wedle własnego pomysłu.
- NIE ODDAJESZ PROFITÓW ZA SWOJĄ CIĘŻKĄ PRACĘ
Własna książka to Twoje małe dzieło i zapewniam, że wkłada się w nią dziesiątki godzin, całe serce i poświęca się jej wiele myśli. Dlaczego zatem na czymś, co jest Twoje, miałby zarabiać ktoś inny? W Polsce autorzy, którzy oddają swoje dzieła wydawnictwom i na nie przerzucają cały proces, finalnie zarabiają grosze. Dosłownie. Za książki, które stoją w popularnych sieciówkowych księgarniach i kosztują ok. 30-40zł, do kieszeni autora wpada ledwie kilka zł. Zazwyczaj autorzy (przy dobrych wiatrach) otrzymują 10% ceny okładkowej książki netto. Książki papierowe objęte są 5% VAT(ale tylko wtedy gdy książka ma numer ISBN).
W praktyce oznacza to, że jeśli książka kosztuje np. 42 zł autor otrzyma 4 zł (od tej kwoty będzie musiał jeszcze zapłacić podatek dochodowy). Znam jednak autorów, którzy otrzymują zaledwie 2-3% ceny okładkowej. Tego już nie będę Wam nawet przeliczać.
Oczywiście, nie ma co ukrywać, że w zamian za to odpada martwienie się o mnóstwo szczegółów, a wydawnictwo zrobi za nas większość – od redakcji i korekty, po druk, aż do sprzedaży. Pytanie tylko, czy zrobi to efektywnie i czy długoterminowo to się opłaca? Procesowi wydawniczemu poświęcasz się raz. Natomiast w przyszłości możesz na książce autentycznie zarabiać w długim okresie czasu, nie oddając przy tym większości zysku.
- TY DECYDUJESZ O PROCESIE KOMUNIKACJI I SPRZEDAŻY
To w jaki sposób prezentujesz i przestawiasz swoją książkę szerszej publiczności, zależy tylko od Ciebie. Używasz swojego stylu komunikacji z czytelnikami, wyrażasz się własnymi słowami, więc nigdy nie będzie to szablonowe i taśmowe, jak to bywa przy wielu książkach wydawanych poprzez wydawnictwa. Dodatkowo możesz decydować gdzie, za ile i w jaki sposób będzie sprzedawana Twoja książka. To wszystko wpływa na jej wizerunek i na na to, że staje się ona bardziej osobista i bardziej Twoja.
Jeśli decydujesz się na bezpośredniąsprzedaż to masz kontrolę nad polityką sprzedażową i cenami. Dzięki temu cena Twojejksiążki nie spadnie poniżej założonego poziomu. Wystarczy spojrzeć na nowe pozycje pojawiające się np. w popularnych księgarniach sieciowych. Co z tego, że na początku książka kosztuje 50zł, jak po dwóch miesiącach można ją kupić za 25zł?
- REALIZACJA ZALEŻY OD CIEBIE I TWOJEGO ZAANGAŻOWANIA
Wiadomo, że nikomu bardziej nie będzie zależało na Twojej książce, niż Tobie :) Piszę oczywiście o sytuacji w której sami jesteście zdeterminowani, macie cel i nie potrzebujecie bata, który będzie Was popędzał do wydania własnego dzieła. Wychodzę z założenia, że jeśli jest to Wasze marzenie, to jest dla Was wystarczająco ważne, żeby chciało Wam się je realizować. Jeśli natomiast macie problemy z mobilizacją, falami lenistwa czy wykonaniem, to jako pierwszą rzecz, zamiast szukać bacika w wydawnictwie, zapytałabym siebie szczerze: po co to robię i czy naprawdę chcę napisać i wydać książkę? Być może brak motywacji jest odbiciem tego, że to wcale nie jest Wasz moment. Z doświadczenia powiem Wam, że argument „bo fajnie byłoby mieć własną książkę” nie jest wystarczający, żeby przetrwać cały proces pisania i wydawania :)
- ZARABIASZ I NIE MA W TYM NIC ZŁEGO
Książka to produkt jak każdy inny. Powstał z Twoich zasobów, pomysłów, wiedzy, talentu, poświecenia i pracy. Skoro ludzie zarabiają na sprzedaży tortów i odkurzaczy, czemu autorzy nie mieliby zarabiać na swoim produkcie, który ma uprzyjemniać innym czas, ułatwiać lub edukować. Odrzućmy zatem całą tą dziwaczną otoczkę pod tytułem „Artysta nie powinien myśleć o pieniądzach, bo wtedy nie jest prawdziwym artystą”. Bycie pisarzem to praca jak każda inna, więc nie ma nic złego w tym, że chcesz, aby Twoja książka zarabiała. A zarabia się wtedy, gdy nie trzeba się zyskiem dzielić.
- MASZ KONTAKT ZE SWOIMI CZYTELNIKAMI
Sprzedawanie książek poprzez księgarnie sprawia, że tak naprawdę nie masz pojęcia kto kupuje Twoje książki i nie masz kontaktu ze swoimi czytelnikami. Wydając i sprzedając książkę samodzielnie zyskujesz to co najcenniejsze – grupę czytelników do których masz kontakt, których możesz zapytać o opinię i o których możesz zadbać, tak by byli częścią Twojego projektu.
Od czego warto zacząć?
Zastanów się nad zasobami, które być może już masz. Może masz zdolności graficzne i sam możesz zaprojektować swoją okładkę i wnętrze książki? Sprawnie obrabiasz zdjęcia i sam ogarniesz ich przygotowanie pod druk? To już są duże i ułatwiające pracę zasoby.
A jeśli nie, to pierwszy krok – rozejrzyj się dookoła i poszukaj pośród ludzi, których już znasz. Znajomi, rodzina, znajomi znajomych lub rodzina znajomych? Popytaj czy ktokolwiek widział i zna się na edycji, korekcie, a może grafice? Bardzo wiele osób się dziś tym zajmuje, więc najłatwiej dotrzeć do kogoś z polecenia, kogoś wypróbowanego.
Jeśli nie, to proponuję research w Internecie lub zamieszczenie ogłoszenia np. na Oferii.
Jeśli natomiast mówicie po angielsku – to na Freelance.com – największym portalu zrzeszającym freelancerów z całego świata. Polecam Hindusów, bo są naprawdę dobrzy w graficznych projektach i pomimo różnych krążących opinii, ja oceniam ich pracę na terminową i rzetelną.
Pamiętajcie też o zasadzie numer jeden w każdym biznesie: zawsze, ale to zawsze, negocjujcie cenę – chociażby dla samej wprawy i zasady. Wierzcie mi, jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się, że podwykonawca nie zszedł z ceny, choćby odrobinę. Najbogatsi ludzie zawsze negocjują cenę, więc się od nich uczmy! :) A wobec potrzeby zainwestowania nie małej kwoty w wydanie własnej książki, każde ugrane 100zł ma znaczenie.
Proces wydania książki krok po kroku
- NAPISANIE KSIĄŻKI
Oczywista oczywistość. Dla wielu to chyba najtrudniejsza i najbardziej przerażająca część. Trzeba znaleźć czas, trzeba mieć motywację i wenę. Pierwsze i drugie można wypracować, natomiast z tą weną różnie bywa. Jeśli chodzi o pisanie, to ja mam tak, że najlepiej pisze mi się wieczorami. Wtedy często jestem w stanie napisać więcej, szybciej i lepszych tekstów. Pisząc książkę testowałam różne pory dnia, ale zdecydowanie najbardziej kreatywna byłam właśnie w godzinach wieczornych. Według mnie znalezienie odpowiedniej dla siebie pory i przestrzeni do pisania jest kluczem do sukcesu. Skoro nie idzie Wam pisanie w godzinach rannych i ślęczycie nad jednym akapitem przez dwie godziny, nie ma sensu tracić czasu i niepotrzebnie się frustrować. Być może właśnie wieczorami lub popołudniu Wasz mózg będzie działał na najwyższych obrotach i ten sam fragment napiszecie w 20 minut. O ile nie jest to techniczne pisanie typu suche poradniki itp., to kreatywności nie da się włączać i wyłączać na zawołanie. Nie bądźcie więc dla siebie zbyt surowi, ale na czas pisania książki postarajcie się zmienić coś w Waszym rozkładzie dnia żeby mieć czas właśnie wtedy, gdy tworzy Wam się najlepiej.
W moim przypadku sam proces pisania był dla mnie ogromną przyjemnością i szedł jak z płatka. Na pewno duże znaczenie ma fakt, że zaczęłam spisywać swoje wspomnienia zaraz po powrocie z Ameryki Południowej, kiedy wszystko było jeszcze żywe w mojej pamięci, nasycone kolorami, dźwiękami i emocjami. Cały czas czułam, że tam jestem, więc pisałam z perspektywy „tu i teraz”, tak, jakbym właśnie stała pod lodowcem w Argentynie czy na pustyni w Chile. Słowa dosłownie same ze mnie wychodziły i lały się strumieniami na papier. Była to dla mnie zdecydowanie mniej mozolna część, niż późniejszy proces wydawniczy.
- REDAKCJA I KOREKTA
Napisanie to jedno, ale redakcja tekstu i jego korekta są równie ważne. Bardzo odradzałabym rezygnowanie z obu tych elementów. Spędzając wiele godzin nad tekstem przestajecie być obiektywni i nie zauważacie już literówek, błędów stylistycznych itp. Poza tym, co tu dużo mówić – język pisany rządzi się własnymi prawami, a nasz ojczysty język obfituje w zasady językowe, których należy przestrzegać, jeśli chcecie aby Wasz książka była na poziomie i była jakościowo dobra. Nie pracując na co dzień zawodowo ze słowem pisanym, większość z nas popełnia błędy lub źle używa np. interpunkcji. Nie ma co robić z siebie eksperta we wszystkim, tylko zlecić redakcję książki komuś, kto naprawdę sprawdzi i poprawi ją fachowo. A dobry redaktor podpowie też jak ewentualnie zmodyfikować treść i wyłapie nie tylko błędy stylistyczne, ale także koncepcyjne lub faktograficzne. Wierzcie mi – to jest bezcenne.
I przez korektę nie mam na myśli koleżanki, która wyrazi opinię na temat wątku czy bohaterów. Tego typu konsultację p.t. „fajna czy nie fajna” możecie zawsze sobie zrobić oddzielnie wśród rodziny i znajomych, ale potraktujcie to raczej jako coś dodatkowego.
- PROJEKT OKŁADKI
O to też musicie zadbać. Okłada może być grafiką, albo zdjęciem, albo połączeniem jednego i drugiego. Co Wam w duszy gra :) Pamiętajcie tylko, że w tym przypadku powiedzenie „Nie oceniaj książki po okładce” nie do końca się sprawdza. Okładka musi przyciągać wzrok, zainteresować i jest pierwszym elementem, który sprawi, że ludzie machinalnie wezmą książkę do ręki. Zwłaszcza jeśli planujecie wprowadzić Waszą książkę do księgarni, gdzie będzie musiała konkurować z setkami innych. Wtedy tylko okładka może sprawić, że wśród wielu pozycji, kupujący sięgną akurat po Waszą, bo spodobał im się obrazek, a dopiero potem odwrócą i przeczytają opis. W sprzedaży przez kanały online jest pod tym względem łatwiej, bo jeśli np. sprzedajcie książkę poprzez swój blog, to ludzie bardziej kupują, bo to Wasza książka i Was znają i lubią wasze teksty, a nie dlatego, że spodobało im się zdjęcie okładki.
Ja postawiłam na prostą formę i zdecydowałam się na zrobienie okładki z jednego z moich ulubionych zdjęć z Patagonii, bo wydawało mi się najlepszym otwarciem dla książki.
Warto też zastanowić się jakiego rodzaju wybrać okładkę: twardą, czy miękką. Są tego plusy i minusy. Twarde prezentują się bardziej profesjonalnie, wyglądają solidniej i pasują np. do książek albumowych i takich, które są spore pod względem rozmiaru i objętości. Natomiast to zwiększa cenę wydruku książki oraz jej wagę. Taka książka raczej nie nadaje się do wrzucenia do torebki, więc jeśli chcecie, aby Wasze dzieło mogło towarzyszyć czytelnikom w codziennym działaniu, to przemyślcie to. Twarde okładki kojarzą mi się z pięknymi, albumowymi książkami, które kupuję również dla designu i dlatego, że są ładnym przedmiotem, który miło jest mieć w domu i przeglądać w leniwy poranek przy kawie.
Miękka oprawa sprawia, że książka jest bardziej poręczna, więc dajecie możliwość czytelnikowi, aby czytał ją także poza domem, np. jadąc do pracy czy w podróży. Marketingowo jest to na pewno dobry ruch.
Ja bardzo długo wahałam się nad okładką, ale ostatecznie wygrała praktyka, czyli miękka oprawa. Chciałam, żeby moja książka mogła towarzyszyć czytelnikom w różnych miejscach, a nie tylko ozdabiać półkę w domu. Natomiast wybrałam grubszy i solidniejszy papier z lakierowaniem i wypukłościami, żeby projekt pięknie się prezentował.
- PROJEKT ŚRODKA
Kolejny aspekt to zaprojektowanie środka książki. Poczynając od tego, jaką czcionkę ma mieć tekst, jak duże odstępy, poprzez szerokość akapitów, umieszczenie zdjęć (jeśli jakieś są), podpisy pod zdjęciami, wygląd śród stron pomiędzy rozdziałami, czy elementy dekoracyjne i graficzne spajające całość. Na przykład ja zastosowałam motywy graficzne nawiązujące do inkaskich malunków, które powtarzały się na początku każdego rozdziału. To fajnie i minimalistyczne rozwiązanie oddziela od siebie poszczególne tematy, jedocześnie nie robiąc przeładowania i nie odciągając uwagi od zdjęć.
W moim przypadku graficzka projektowała całość – okładkę i wnętrze książki. Trafiłam na taką, która nie tylko miała świetne pomysły, ale też potrafiła słuchać i szanować moje, więc wyszło nam z tego coś, co jest mi bardzo bliskie.
- GRAFICZNA OBRÓBKA ZDJĘĆ
W mojej podróżniczej książce Ameryka Południowa – śladami cudów natury, zdjęcia były dla mnie najważniejsze i najbardziej się nad nimi pochylałam. Aby oszczędzić Wam prób i błędów od razu napiszę – nie ma opcji na wykorzystanie zdjęć bez ich obróbki! Nawet jeśli jesteście zagorzałymi przeciwnikami ingerencji w zdjęcia, to tym razem będziecie musieli pójść na kompromis. Powód jest prosty: zdjęcia pod druk przygotowuje się w specyficzny sposób, muszą być bardzo wyraźne, kolory nasycone i przed wszystkim jaśniejsze, niż zwykle, ponieważ druk ZAWSZE przyciemnia o kilka tonów. Dodatkowo do druku potrzebny jest inny format i zapis zdjęć, tzn. TIF.
Przekonałam się o tym na własnej skórze, bo w początkowo do składu dałam właśnie nie obrobione zdjęcia. Przy próbnym wydruku wyszło to tragicznie – kolory były szaro-bure, wszystkie zdjęcia były ciemne. Ogólnie słaby efekt, jak na zdjęcia z podróży, które miały inspirować i zachwycać.
Jeśli nie posługujecie się biegle programami graficznymi i nie znacie się na obróbce zdjęć, polecam Wam znaleźć do tego profesjonalistę. Oczywiście to dotyczy tylko tych z Was, którzy chcą umieszczać jakiekolwiek zdjęcia w swoich książkach.
- SKŁAD
Treść poprawiona, projekt wnętrza książki gotowy, zdjęcia obrobione. Teraz pora na skład, czyli wlanie treści, grafik i zdjęć do szablonu projektu. To też jest wyższa szkoła jazdy, bo trzeba tak umiejętnie wszystko ułożyć, żeby tekst kończył się we właściwych miejscach i odpowiednio łamał (czyli przenosił do kolejnej linijki) wedle zasad języka polskiego (czyli np. linijka nie może zaczynać się od przecinka), wszystko mieściło w marginesach i było ułożone tak, by strony były parzyste – nie może zostać Wam na końcu jedna pusta kartka, albo jakieś pojedyncze zdanie, które się nie zmieściło i wisi na pustej stronie.
To bardzo ważny etap, bo dobrze zrobiony skład uwidoczni Waszą ciężką pracę nad grafiką i zdjęciami oraz sprawi, że tekst będzie ładnie i czytelnie zaprezentowany.
W przypadku mojej książki miałam jedną osobę od redakcji, korekty i składu tekstu.
- ZNALEZIENIE DRUKARNI
Dobra drukarnia to podstawa i uzgadniając z nią szczegóły dotyczące wydruku, trzeba pamiętać o kilku kluczowych aspektach (patrzcie akapit poniżej: Drukarnia – co trzeba wiedzieć).
- NADANIE NUMERU ISBN
Nadanie numeru ISBN, czyli Międzynarodowego Znormalizowanego Numeru Książki (International Standard Book Number) służy do jednoznacznej identyfikacji wydawcy (w przypadku samodzielnego wydania książki wydawcą jesteście Wy). ISBN, czyli 13-cyfrowy numer, który należy wydrukować na odwrocie strony tytułowej i na 4 stronie okładki, nadaje Biblioteka Narodowa i jest to usługa bezpłatna.
Uzyskanie numeru ISBN jest naprawdę proste! Wnioski o numery ISBN przyjmowane są tylko elektronicznie, więc trzeba ba zarejestrować się w serwisie e-isbn.pl
Wszystkie szczegóły znajdziecie na stronie Biblioteki Narodowej (kliknijcie TUTAJ).
Dodatkowo po wydrukowaniu książki, jako wydawca macie obowiązek przekazać do Biblioteki Narodowej 2 egzemplarze każdejpublikacji ukazującej się na terenie Polski. Wysyłacie je pocztą lub dostarczacie osobiście. Co fajne, przesyłki zawierające egzemplarz obowiązkowy są zwolnione z opłat pocztowych (więcej przeczytacie TUTAJ)
- PRZECHOWYWANIE
Niby nic, aż do momentu, gdy człowiek nie zobaczy na własne oczy, jak właściwie wygląda np. paleta 1000 książek. Powiem Wam jak – jest ogromna i może ważyć tak jak moja – ponad 650 kilogramów. Nie schowacie tego pod łóżko, więc zawczasu musicie zaplanować gdzie je wszystkie pomieścić. Dlaczego tysiąc? Bo w większości drukarni jest to minimalna, opłacalna ilość od której zaczynają uruchamiać maszyny off setowe.
Jeśli chcecie, aby książki przyszły do Was do domu czy gdziekolwiek indziej, drukarnie oferują dostawę w cenie wydruku, więc nie musicie martwić się jak przetransportować paletę książek. Natomiast ich wnoszenie np. do piwnicy możecie spokojnie zaliczyć jako trening siłowy, więc tego dnia macie to z głowy ;)
Drukarnia – co trzeba wiedzieć
- WYBIERAJCIE DRUKARNIE Z POLECENIA LUB TAKIE, KTÓRE MAJĄ DOBRE OPINIE!
Naprawdę ze wszystkich rzeczy na których możecie oszczędzić, ta powinna być ostatnią. Na tym rynku jednak wciąż cena jest odbiciem jakości. A nie ma nic gorszego, niż napracować się nad stworzeniem książki, która potem przez niechlujny czy niedopracowany wydruk nie będzie wyglądała jak ta z Waszego projektu.
- NEGOCJUCIE CENĘ
Zawsze pytajcie się o możliwość negocjacji ceny lub zniżki. Przy wydruku działa efekt skali, co znaczy, że im więcej drukujecie, tym stawki spadają. Natomiast warto pamiętać, że większość drukarni ma ustalone z góry minimum wydruku od których zaczyna rozmowę np. 1000 sztuk. Wynika to z tego, że często nie opłaca im się uruchamiać maszyn na mniejsze ilości, więc jeśli myślicie o mniejszej liczbie na początek, to musicie liczyć się z raczej średnio opłacalną ceną. A wiadomo, że tu chodzi o znalezienie konsensusu – drukarnia chce zarobić, a Wy chcecie jak najbardziej to możliwe zmniejszyć cenę jednostkową książki, tak by potem móc na niej zarabiać.
- RODZAJ WYDRUKU
Jeśli chcemy drukować na dużą skalę, to mamy do wyboru dwie techniki: cyfrową i offsetową. Różnica polega na tym, że druk cyfrowy opiera się na użyciu tonera, a druk offsetowy – farb.
Używając maszyn do druku cyfrowego nie trzeba tworzyć matryc czy naświetlać i zużywać płyt, co znacząco ułatwia proces technologiczny druku i przy niskich nakładach obniża jego koszty. Natomiast jeśli jesteśmy zdecydowani na wysokie nakłady (kilka tysięcy) , wtedy bardziej opłaca się druk offsetowy.
Jeśli chodzi o kolory, to nie ma dużej różnicy, poza pewnymi kolorami dodatkowymi tzw. batonami (srebrny, złoty, metaliczne odcienie), które można uzyskać tylko w offsecie.
Pamiętajcie też, że wystarczy, że wprowadzicie w środku książki jeden kolorowy element jak grafikę, podtytuł itp., a plik zostanie potraktowany jako kolorowy. Warto o tym wiedzieć, planując projekt książki, bo jeden niewielki element, którego być może wcale nie potrzebujecie, może niepotrzebnie zwiększyć koszt wydruku.
Można również pomyśleć o czarno-białym druku środka, ale uzupełnić go o kolorowe wstawki – czyli np. kilka stron ze zdjęciami lub grafikami, co jest opłacalne zarówno w druku cyfrowym jak i offsetowym.
- WYBÓR PAPIERU DO OKŁADKI I ŚRODKA KSIĄŻKI
Są dwa aspekty na które należy zwrócić uwagę – rodzaj papieru i jego gramatura (czyli grubość). Wiele zależy od rodzaju książki. Na moim przykładzie książki podróżniczej z dużą ilością zdjęć, potrzebowałam papieru, który nie będzie przebijał (czyli zdjęcia i tekst nie będą widoczne na poprzedniej stronie, co miałoby miejsce przy cienkim papierze). Zdecydowałam się zatem na papier o gramaturze 135 gsm.
Jeśli chodzi o rodzaje papieru, to najczęściej jest to tzw. kreda (błyszcząca lub matowa), papier satynowany lub offsetowy.
Jeśli chodzi o okładkę, to w moim przypadku był to dwustronny kredowy karton mat o grubości 350 g. Zdecydowałam się też na zrobienie tzw. skrzydełek na których można umieścić np. informację o autorze i fragment książki. Oprócz tego okładka została zalaminowana matową folią i wybrałam punktowe użycie lakieru UV na napisie tytułowym i napisie na grzbiecie, co według mnie dało ciekawy, ale jednocześnie subtelny efekt połysku na okładce.
- ROZMIAR KSIĄŻKI
Wymiary książki mają znaczenie. Nawet jeden dodatkowy centymetr może wpłynąć na finalną cenę wydruku. Wynika to z tego, że rozmiar książki przekłada się na większy rozmiar arkusza drukarskiego.
Najpopularniejszymi formatami książek są rozmiary A5 (148 x 210 mm) i B5 (176 x 250 mm). Format naszej książki w milimetrach może być różny, jednak istotne tu jest czy mieści się w przedziale rozmiarowym danego arkusza drukarskiego, bo to na tej podstawie wycenia się wydruk.
Przy druku offsetowym liczba stron musi być podzielna przez szesnaście, ewentualnie osiem (czyli zawsze parzystą liczbę). Dzięki temu nie trzeba używać wakatów, czyli stron publikacji niepokrytych drukiem, by dobijaćdo wartości podzielnej przez osiem czy szesnaście. Jeśli zaburzymy tą zasadę, to automatycznie zwiększy koszty wydruku, bo książkę trzeba będzie składać też manualnie. Przy wydruku cyfrowym, liczba stron musi dzielić się przez dwa.
- KLEJENIE CZY SZYCIE?
Są dwa rodzaje łączenia stron – klejenie i szycie. Pierwsze jest tańsze, drugie droższe, ale też bardziej solidne. Jeśli Wasza książka ma dużą objętość, to drukarnia powinna zasugerować szycie. Na ogół szyje się książki powyżej 250 stron, bo inaczej klej nie jest w stanie utrzymać tylu kartek. Moja pierwsza próba była klejona i nie sprawdziła się, bo po jakimś czasie i częstym oglądaniu książki, kartki zaczęły się poluzowywać. Na pewno ma tu znaczenie fakt, że w mojej książce jest dużo zdjęć i wiele z nich to tzw. rozkładówki, czyli jedno zdjęcie zajmuje dwie sąsiadujące strony, co zachęca żeby mocno rozłożyć książkę, aby dokładnie obejrzeć zdjęcie. W moim przypadku sprawdziło się zatem szycie, bo dzięki niemu wszystko trzyma się w ryzach i według mnie książka wygląda bardziej profesjonalnie.
- PAMIĘTAJCIE O PROOFACH!
Proof czyli próba kolorów to wydruk specjalny, który w maksymalnym stopniu ma odwzorowywać możliwości maszyny drukarskiej. Robi się go przed właściwym wydrukiem, by sprawdzić czy kolory wychodzą we właściwy sposób.
Jeśli Wasza książka ma dużo zdjęć lub kolorowych grafik, to absolutnie nie rezygnujcie z próbnych wydruków, zanim dacie drukarni zielone światło do drukowania pełnego nakładu. Przypilnujcie, żeby wykonała proofy i na ich podstawie oceńcie, czy kolorystyka jest taka, jaka planowaliście. Do proofów zwykle wybiera się kilka stron (okładkę, kluczowe grafiki, czy pojedyncze zdjęcia), nie jest to cała książka, tylko jej wycinek (drukowanie w całości jednego egzemplarza byłoby zbyt kosztowne i nikt nie wykonuje tego rodzaju wydruków).
Wydrukowanie proofów daje nam możliwość wprowadzenia ewentualnych poprawek i jest to ostatnia szansa żeby coś zmienić. Przypilnujcie też, żeby drukarnia wykonała Wam proof na tym samym papierze, na którym będzie drukowała Waszą książkę. Barwa i gramatura papieru też wpływa na ostateczną kolorystykę, więc jeśli wydruk będzie na innym papierze, to tak naprawdę nie zobaczycie ostatecznego efektu.
Jakie wpadki mogą się zdarzyć?
Może być ich kilka. O ile według mnie kwestia korekty, czy też poprawek na okładce to małe piwo, bo są do skontrolowania, o tyle najtrudniejszym aspektem, który mimo najszczerszych chęci odbędzie się trochę poza Wami jest druk. Możecie wybrać drukarnie z polecania, możecie się z nią dobrze dogadywać i ustalić szczegóły. Ale na to jak finalnie będzie wyglądała Wasze książka po wydrukowaniu wpływa szereg mikro czynników – jakość maszyn drukujących, kolory farb, to w jaki sposób drukarnia sklei lub zszyje Waszą książkę. Coż, zdarza się, że na tym można polec. Ja dokładnie tego doświadczyłam (patrz artykuł „I co z tą książką” o mojej porażce wydawniczej z pierwszą drukarnią). Ale plus jest taki: z każdej sytuacji da się wybrnąć i znaleźć rozwiązanie. Tylko się nie poddawajcie i postarajcie się wziąć to na spokój. Plus uwzględnijcie to w swoim harmonogramie. Na przykład ja popełniłam błąd na fali ekscytacji i wszędzie dookoła paplałam (łącznie z social media bloga), że książka już prawie gotowa, że już się drukuje, że już za tydzień będzie w sprzedaży. Naprawdę tak miało być, a potem niespodziewanie, w ostatnim etapie drukowania nawaliła mi drukarnia, więc wszystkie terminy mogłam wyrzucić do kosza. To było frustrujące, ale w porównaniu z koniecznością odkręcania wszystkiego wśród Was, moi drodzy czytelnicy, to było nic. Przepraszam Was za to zamieszanie i swoją lekcję przyjęłam: nie mówić o planach, tylko o efektach.
Na ogół stosuję się do tej reguły, ale wtedy mnie poniosło, co było dużym błędem, zarówno biznesowym, jak i marketingowym. Moja rada jest zatem następująca: czasem lepiej uzbroić się w cierpliwość, bo nie wszystkie rzeczy da się skontrolować zawczasu.
Jak sprzedawać?
- WŁASNY KANAŁ SPRZEDAŻY
Jeśli macie własny kanał wokół którego kumulują się potencjalni czytelnicy książki to już macie połowę sukcesu za sobą. To jest właśnie plus samodzielnego wydawania – możecie sprzedawać książkę poprzez swoje media! Ja sprzedaż mojej książki prowadzę przez blog i w tym celu stworzyłam oddzielną podstronę sklepu dotyczącą tylko jej (zobaczcie jak to wygląda TUTAJ).
Oczywiście możecie też wykorzystać do tego inne kanały jak np. Facebooka czy Instagram.
- PODPIĘCIE PŁATNOŚCI NA BLOGU
Założenie sklepu nie jest bardzo skomplikowane, natomiast musicie podpiąć możliwość płatności online. Ja przetestowałam TPAY i jestem zadowolona, myślę, że moi czytelnicy też (do tej pory nikt nie narzekał J). System działa sprawnie i pozwala na dokonanie płatności online szybkim lub tradycyjnym przelewem. Pamiętajcie tylko, że za każdą transakcję pobierana jest prowizja. W moim przypadku ok. 2-2,5% od wpłacanej kwoty. Jest to koszt obsługi i możliwości korzystania z portalu płatności, a naliczany procent zależy od ceny sprzedawanego produktu.
- WPROWADZENIE KSIĄŻKI DO KSIĘGARNI
Jeśli chcecie sprzedawać książkę również w księgarniach, to oczywiście musicie liczyć się z oddaniem części zarobków. Jeśli myślicie o sieciach księgarni np. Empik czy Matras to są to kwoty dochodzące nawet do 50% ceny okładkowej książki. Szczegóły jednak trzeba ustalić indywidualnie kontaktując się bezpośrednio z ich działami zajmującym się nowymi książkami.
Jest też cały szereg księgarni online, które również są sprawnym kanałem sprzedaży.
Jeśli chodzi o mniejsze księgarnie stacjonarne, to zwykle jest tak, że książki zamawiają z jednej hurtowni, który obsługuje większość księgarni w kraju i to właśnie do niej najpierw musicie się dostać, żeby potem Wasza książka ewentualnie trafiła do księgarni. Ja osobiście nie zdecydowałam się na księgarnie stacjonarne, bo mój kanał sprzedaży, czyli blog jest na ten moment wystarczającym źródłem reklamy mojej książki. Jeśli natomiast nie macie takiego kanału online, to zostaje Wam tradycyjna sprzedaż stacjonarna. Choć w tym przypadku może warto rozważyć, aby najpierw zgromadzić wokół siebie audiencję. Online czy tradycyjnie – i tak będziecie jej potrzebowali.
Jeśli chodzi o tradycyjny kanał sprzedaży, to warto też zastanowić się, kim są Wasi potencjalni czytelnicy. W księgarniach stacjonarnych często kupują ludzie, którzy czytają książki, ale niekoniecznie sprawnie poruszają się w świecie online i raczej nie dokonają płatności mobilnej. Pytanie zatem, czy jest to grupa, która na przykład może kojarzyć Was z sieci i czytać Waszego bloga i czy warto o nią zawalczyć?
- SPOTKANIA AUTORSKIE, PREZENTACJE POŁĄCZONE ZE SPRZEDAŻĄ
To jest również sposób sprzedaży, który warto mieć w głowie planując marketing książki. Spotkania autorskie książek to najczęściej odczyty ich fragmentów, połączone z rozmową z czytelnikami. Książki podróżnicze mają tu jeszcze większe pole do popisu, bo można dodać do tego prezentację podróżniczą połączoną z pokazem zdjęć z podróży, a przy okazji możliwością zakupu książki. To jest świetna sprawa, bo po pierwsze daje możliwość spotkania ludzi zainteresowanych danym tematem, a po drugie umożliwia poznanie czytelników w realu. Na takie spotkania można też zaprosić dziennikarzy, redaktorów czy osoby, które związane są z danym tematem o którym piszecie.
- RECENZJE
Na pewno pomocne okażą się recenzje innych osób z branży np. w moim przypadku podróżników, blogerów podróżniczy itp., czy osób, które interesują się tematem, którego książka dotyczy. Jeśli znacie takie osoby, to zawsze możecie je poprosić, czy nie zechciałyby przeczytać i ocenić Waszej książki i napisać na jej temat recenzji na swoich blogach. Fragmenty wypowiedzi możecie też potem umieścić na stronie książki jako reklamę. Działa tu psychologiczna zasada zwana społecznym dowodem słuszności: im więcej ludzi lubi daną rzecz (lub też nie) tym chętniej ją kupujemy, bo wierzymy opinii ogółu.
Super też, jeśli dacie swoim czytelnikom możliwość zostawienie ich opinii na stronie książki. To świetnie angażuje społeczność, Wasi czytelnicy mają możliwość wypowiedzenia się na temat Waszego dzieła, a Wy możecie usłyszeć ich zdanie, co jest niezwykle ważne, bo przecież książkę tworzymy z myślą i dla innych, więc ich opinie mają kluczowe znaczenie.
Koszty
I tu jak ze wszystkim w życiu – zależy. Od tego co jesteście w stanie zrobić sami (obróbka zdjęć, projekt graficzny itp.), jaki papier wybierzecie w drukarni, na jaki nakła się zdecydujecie (efekt skali – im więcej, tym taniej), co uda Wam się wynegocjować z drukarnią, jak obszerna jest książka (więcej stron – większy koszt), czy macie dużo zdjęć (wydruk fotografii też podbija cenę).
Czyli cena zależy dokładnie od każdej składowej, na którą się zdecydujcie. Nie ma tu jednej uśrednionej, tak jak nie ma dwóch takich samych książek. Może to kosztować od kilku do kilkunastu tysięcy złotych.
O czym trzeba pamiętać?
Niby rzeczy oczywiste, ale w podsumowaniu chcę je jeszcze podkreślić:
- MUSICIE MIEĆ PIENIĄDZE
Co tu dużo mówić, jest to inwestycja w całą masę działań po drodze. Można to zatem potraktować jako mini start-up w który inwestujecie i liczycie na to, że się zwróci. Miejcie na uwadze, że może zwrócić się z nadwyżką (czego Wam bardzo życzę), bo książka okaże się hitem, ale bądźcie też finansowo przygotowani, że być może będziecie musieli poczekać, bo nakład nie będzie schodził tak szybko, jak sobie założyliście. Lepiej zatem potraktować to jako dodatkowy projekt inwestycyjny, a nie coś, co szybko uczyni Was bogatymi i spłaci Wasze długi :)
- TO NIE JEST SZYBKI PROCES
Wierzcie mi, że należę do tych osób, które są turbo efektywne, zmotywowane i naprawdę szybko pracują. Pomimo tego, że książkę napisałam szybko, bo w trzy tygodnie (nie pisząc bez przerwy), to sam proces składu, edycji i druku ciągnął się znacznie dłużej. Uwzględnijcie czynnik ludzki i to, że nie wszystko jesteście w stanie przyśpieszyć. To oszczędzi frustracji. Z drugiej strony, chcę też obalić mit, że książkę pisze i wydaje się rok. To nie jest prawda! Można to zrobić i w dwa-trzy miesiące, więc nie dajcie sobie wmówić, że to trwa latami. Trwa tyle, na ile efektywnie pracujcie i jak bardzo Wam zależy.
- NIE ZNIECHĘCAJCIE SIĘ!
Wiem, że cały proces może wydawać się przytłaczający, ale z drugiej strony jest do ogarnięcia. Ja robiłam go jednocześnie pisząc bloga, podróżując i ogarniając masę projektów. Tak, byłam zmęczona i często zawalałam noce. Wściekałam się (niepotrzebnie!) przy pierdołach i próbowałam popędzić cały świat (nie chciał słuchać), ale dobrnęłam do końca i teraz z perspektywy czasu jestem już mądrzejsza i wierzę w to, że z kolejną książką będzie już łatwiej, bo znam procedurę. Mam nadzieję, że ten poradnik oszczędzi Wam wielu godzin zastanawiania się i błądzenia po omacku i sprawi, że wyciągniecie z tego doświadczenia wszystko co najlepsze.
- WYDANIE WŁASNEJ KSIĄŻKI SMAKUJE WYBORNIE :)
Ostatni aspekt, który ma złagodzić powyższą techniczną stronę. To naprawdę jest wyjątkowe uczucie, trzymać swoją własną książkę w ręku lub widzieć jak ludzie ją kupują, a potem piszą wspaniałe, ciepłe wiadomości. Dla tych chwil warto i jest to coś, co zawsze z Wami zostanie, Wasza duma :)
TRZYMAM KCIUKI ZA WASZE DZIEŁA! NAPRACOWAŁAM SIĘ NAD TYM WPISEM OKRUTNIE, DAJCIE ZNAĆ W KOMENTARZACH, CZY OKAZAŁ SIĘ PRZYDATNY I JEŚLI TAK, PUŚCIE GO PROSZĘ W ŚWIAT – POMAGAJMY SOBIE NAWZAJEM! :)
Ten post ma 28 komentarzy
Świetny, merytoryczny artykuł! Jak zwykle się nie zawiodłem się na Twojej jakości. Dzięki!
Dzięki serdecznie Janku! Bardzo się cieszę, że jest przydatny :) Pozdrawiam!
o kurczę jak super, że to wszystko opisałaś! Mega przydatne i rzeczywiście pokazuje wszystko jak na dłoni. Ja już od dawna zabieram się za swoją książkę, ale właśnie najbardziej przeraża mnie ta techniczna strona co i jak. Jednak z tego co piszesz, da się to przejść jak wie się co robić .
Aniu, pewnie że się da! Wszystko się da, jak się chce :) Jest z tym sporo pracy i warto mieć tego świadomość, ale z drugiej strony to nie jest nieosiągalne :) Trzymam kciuki za Twoją książkę :)
Nareszcie!!! Jak czekałam na to, aż podzielisz się swoim doświadczeniem. Czytałam Twoją książkę i byłam pod ogromnym wrażeniem tego jak pięknie jest wydana i jak profesjonalnie wygląda. Zwłaszcza, że pamiętam tą historię z drukarnią. Ale świetnie sobie poradziłaś. Artykuł jest genialny – szczegółowy i ma wiele odpowiedzi na pytania, które pewnie wszyscy myślący o książce sobie zadają. Ja na pewno :) Super super
Dzięki serdeczne Dominiko :)) Bardzo się cieszę, że udało mi się rozwiać Twoje wątpliwości :) A co do mojej książki – dziękuję! Twoje słowa to miód na moje serce <3
Olu naprawdę kawał porządnego tekstu. Rzeczywiście kupa z tym wszystkim pracy, tym bardziej czapki z głów, za to że udało Ci się dopiąć. Takich poradników nigdy nie za wiele. Lubie bardzo i puszczam dalej w świat! :)
Dzięki piękne Grzesiu! :)))
haha to zdjęcie na pace – mistrz! :D A serio to rewelacyjny wpis z mnóstwem ważnych i potrzebnych informacji. Ja też trochę działam w tej branży wydawniczej i zgadzam się ze wszystkim co napisałaś. Napisane i samodzielne wydanie książki wymaga mnóstwa determinacji i jasno określonego celu. Bez tego trudno ruszyć z miejsca, a co dopiero przebyć całą drogę. Widziałam już wielu autorów o słomianym zapale, ale też takich co mieli duże chęci, ale nie dawali sobie rady bez pomocy wydawnictwa. Dużo zależy od człowieka i od tego jak pracuje i czy ma łeb na karku. Dziś każdy może wydać książkę, ale pytanie czy wniesie ona jakąkolwiek wartość? PS czytałam Twoją – bardzo piękna pozycja! Pozdrawiam serdecznie Aśka
Dzięki serdeczne Asiu za przemiły komentarz <3 Ogromnie mi miło, że książka Ci się podoba :)
Super, trafiłaś z tym w dziesiątke! Notatki do książki już mam, teraz trzebaby ogarnąć cała resztę heheh. Ale też trzymam się tego, że jeśli można wydać samemu, to jest to zdecydowanie lepsze. Zwłaszcza jak ma się już audiencję. Ja wprawdzie dopiero zaczynam, ale książka i tak jest moim marzeniem, więc chcę ja wydać choćby dla siebie :))
Super Anett! Trzymam zatem kciuki za Twoje marzenie! :)
wow to robi wrażenie! Człowiek nawet nie zdaje sobie sprawy ile działań składa się na taka jedną książkę. Podziwiam bardzo i trzymam kciuki za kolejne <3
Dziękuję Maniu :) Z jednej strony ogrom pracy, a z drugie przygoda :)
Bardzo dobry, rzetelny artykuł. Dzięki wielkie za opisanie tematu i podzielenie się tyloma radami. Ja wprawdzie nie planuje narazie książki (choć materiał by się znalazł), ale z dużą ciekawością przeczytałem i wiele mi to rozjaśniło. Gratuluje samodzielnego wydania, bo to wygląda naprawdę na kawał roboty do zrobienia.
Dzięki serdeczne Wojktu! :) Rzeczywiście wymaga to sporo pracy, ale jak wartooooo! :)
Olu, gratuluję! :) Mam pytanko- inwestowałaś własne pieniądze, jak rozumiem, nie wolałaś spróbować stron crowdfounding i spróbować w ten sposób publikować? Rozważałaś taką opcję? Boję się zainwestować taką dużą ilość gotówki i nie wiedząc kompletnie czy się zróci. Co o tym sądzisz? Czy możesz polecić osobę, która robiła dla Ciebie korektę tekstu? :) Będę bardzo wdzięczna za odpowedź! Właśnie zakupiłam Twoją książkę! :)
Dzięki serdeczne Małgosiu :) Ogromnie mi miło, że zdecydowałaś się na zakup :) Dziś ją wysyłam! <3
W książkę inwestowałam z własnych środków. Szczerze mówiąc nie rozważałam crowdfoundingu. Podjęłam ryzyko biznesowe, jednak mając świadomość tego, że może nie zaskoczyć. Co do korekty - mam genialną osobę! :) Napisz do mnie na priv to podam Ci namiar: contact@travelandkeepfit.com
Fajnie się czytało ten tekst. Brakuje mi w nim dwóch rzeczy: początku i końca. Po pierwsze na początku trzeba sobie mocno uświadomić czy się ma COŚ do napisania. No chyba, że frajdą jest mieć paletę książek w piwnicy. Po drugie brakuje mi zakończenia: Tak, udało mi się -sprzedałam cały, 80%, połowę, 30% *) niepotrzebne skreślić nakładu. Podziwiam i pozdrawiam.
P.S. Czytając, specjalnie nie wyszukując, znalazłem 2 literówki. Dużo, jak na krótki tekst.
Dziękuję Janku :) To techniczny tekst o procesie wydawania, nie jestem od tego, żeby oceniać, czy czyjaś książka powinna się ukazać i czy jest wystarczająco wartościowa :) Co do zakończenia – książka sprzedaje się bardzo dobrze jeśli o to pytasz, natomiast jest jeszcze za wcześnie na podsumowania.
Co do literówek – coż rzecz, zdarzają się, mimo solidnego sczytania. I jak krótki! :) Ma ponad 15 stron :)) Pozdrawiam!
Hej Alex, bardzo przydatny wpis. Dziękuję. Książkę mam zamiaru kupić nie długo. Życzę wszystkiego dobrego.
Dzięki serdeczne! :) Bardzo się cieszę, że mogłam pomóc :) Pozdrawiam ciepło :)
Zarąbisty artykuł. konkretny, pomocny. Robie share! :)
Dzięki serdeczne Adamie! :) Cieszę się, że Ci się przyda :)
Pierwszy raz jestem na Twoim blogu ale wiem napewno że tu zostane. Bardzo fajnie piszesz, mnóstwo ciekawych historii i te zdjecia. Mega naprawde. Pozdrawiam Krzysiek
Krzyśku ogromne dzięki za tak miłe słowa :)) Pozdrawiam serdecznie!
Dzięx
Bardzo przydały mi się te informacje. 😍🤩
Cieszę się bardzo! :) Trzymam kciuk za Twoje dzieło :)