Bieganie w Ameryce Południowej, czyli jak znaleźć w sobie motywację do działania?

Zanim wyjechałam na wyprawę do Ameryki Południowej (przeczytajcie więcej TUTAJ), postawiłam sobie sportowe wyzwanie: będę biegać regularnie. Nie wydaje się to być jakimś spektakularnym celem. Ale w kontekście tego wyjazdu było to dla mnie trudne zadanie. Przemierzając w dwa miesiące pięć różnych krajów, praktycznie codziennie zmieniając miejsce zamieszkania i jeszcze aktywne zwiedzając (górskie trekkingi, wspinaczki itp.), chciałam znaleźć w sobie siłę i energię do tego, żeby ćwiczyć. Po pierwsze dlatego, że dwumiesięczna przerwa w treningach kończy się zaczynaniem w punkcie zero i budowaniem formy od nowa. To zawsze jest bardzo rozczarowujące, a ja jestem wielce zdziwiona, jak po kilku tygodniach nie mam siły zrobić pompki, czy przebiec 5 kilometrów. Nawet najbardziej wyćwiczone ciało zapomina momentalnie, jak to jest trenować. Po drugie, chciałam zobaczyć, czy mój organizm jest w stanie wytrzymać takie tempo i czy będę potrafiła trenować w tak różnorodnych warunkach, w miejscach powyżej 2500 m. n.p.m., gdzie jest bardzo mało tlenu w powietrzu i człowiek męczy się znacznie szybciej.

A z kondycją tuż przed wyjazdem było kiepsko. Ponad miesiąc miałam kontuzję stawu skokowego, co doprowadziło do tego, że najpierw nie mogłam chodzić, a potem przez kilka tygodni kulałam. Byłam zła, że wypadłam z rutyny, na którą ciężko pracowałam, ale jeszcze bardziej przerażona, że to zaważy na moim wyjeździe. Jednak zamiast panikować, czego byłam bliska, postanowiłam wyznaczyć sobie coś sportowo motywującego, trudnego i ekscytującego. Coś, o czym myślenie sprawi, że nastroję swoją głowę i ciało na nowe wyzwanie i wmówię sobie, że muszę się zebrać do kupy i wyzdrowieć, aby to osiągnąć.

Wiadomo, że łatwej było sobie to planować, niż potem zrobić, ale jako że cel wyznaczyłam sobie sama, to mogłam potem jedynie do siebie mieć pretensję, że mam takie durne pomysły. I tu właśnie zaczyna się różnica pomiędzy inspiracją do zrobienia czegoś (ale będę biegać w pięknych miejscach!), a motywacją do realizacji tego (udowodnię sobie, że potrafię się zebrać). Kluczowy moment w planowaniu osiągania czegokolwiek, a tak dobrze widoczny w sporcie, to rozróżnienie tych dwóch motywów.

Co odróżnia inspirację od motywacji?

Żyjemy w internetowych czasach, które dosłownie są zalane przez inspiracje. W sieci jest całe mnóstwo zdjęć, filmów, haseł i memów, które mają dać nam kopa do działania. Wystarczy odpalić Facebooka z rana i do porannej kawy zasypywani jesteśmy nowymi pomysłami na to, jak żyć lepiej, ładniej, bardziej. I sądzę, że nie ma w tym nic złego do momentu, do którego potrafimy to wykorzystać. Bo co, jeśli inspiracja trwa tyle, ile kilka łyków kawy przed pracą? Wtedy są to tylko puste słowa, które ulatują, gdy zamkniemy wyszukiwarkę, a pod koniec dnia znów mamy poczucie, że nic się nie zmieniło.

Dlatego właśnie inspirację powinniśmy traktować nie jako realne działanie, które coś zmieni, ale jako bodziec wywołujący chęć do zrobienia czegoś inaczej. Jeśli dziwisz się, że po obejrzeniu filmiku o byciu szczupłym i wysportowanym (mimo że Cię zachwycił i sprawił, iż pomyślałeś „ja też tak chce”) nadal nie chce Ci się iść na trening i spróbować o to zawalczyć, to znaczy, że nie doszedłeś do etapu zmiany, czyli do motywacji.

Motywacją jest siła, którą znajdujemy w sobie i która ma pobudzić nas do realnego działania i budowania nawyków. Bez niej żadne zadnia i potrzeby, które mamy, nie dochodzą do skutku. I nie ma tu znaczenia, jak duże wyznaczyliśmy sobie zadanie, bo nawet przy niewielkim i niezbyt trudnym (po pracy będę chodzić na spacer do parku) nie mamy szans, jeśli nie wiemy, dlaczego właściwie chcemy to zrobić.

Określony cel wyznacza nam kierunek działania, ale żeby go zrealizować, trzeba mieć chęć, pragnienie i zainteresowanie. Te trzy komponenty składają się na proces motywacji. Spójrz na to w ten sposób: można wyznaczać sobie różne cele, ale nie być zainteresowanym w ich osiągnięciu. Na przykład naszym celem jest schudnięcie, ale nie mamy ochoty na zaprzestanie jedzenia dużej ilości słodyczy. Co z tego zatem, że mamy wyznaczony cel, jak nie mamy energii motywacyjnej, która pomoże nam go zrealizować?

Rozróżnij cel i powód

Jednak działa to również w drugą stronę. Jeśli nie mamy wyznaczonego celu, to sama motywacja jest bezsensowna i donikąd nas nie doprowadzi. Na przykład co z tego, że byłabym zmotywowana do zrobienia czegoś fajnego i sportowego w Ameryce Południowej (zrobię coś nowego!), ale nie miałabym pomysłu, co to miałoby być i w sumie to po co miałabym to robić.

W przypadku sportu większość z nas ma podobne cele: schudnąć, przebiec maraton, wrócić do formy, wyglądać super na plaży. I kiedy o tym myślimy, to widzimy tylko efekt końcowy– czyli siebie wzbudzających zachwyt na wakacjach, przebiegających wstęgę na mecie itp.

Jednak każdy z tych celów ma pod spodem ukryte coś więcej – powód, dla którego właściwie chcemy coś zrobić. A różnica pomiędzy powodem a celem jest ogromna! Po pierwsze dlatego, że cel odpowiada na pytanie „CO właściwie chcę osiągnąć?”. Powód natomiast „DLACZEGO i PO CO chcę to osiągnąć?”. Powód zaczęcia czegoś jest zatem tym, do czego musimy się dokopać na samym początku i zrozumieć, co nami kieruje przy podejmowaniu zmiany. Szukanie powodów, to szukanie odpowiedzi na pytanie o to, jak zmieni się nasze życie, gdy osiągniemy wyznaczony cel.

W realizacji celów sportowych (i nie tylko!) potrzebujemy zarówno inspiracji i zachęty do aktywności, jak też metodycznej motywacji. Osiąganie sukcesu to nic innego jak suma małych kroków w przezwyciężaniu wymówek i poczucia, że coś pozytywnego czeka nas na końcu tej drogi. To jest właśnie prawdziwy powód, dla którego ruszamy się z miejsca i biegniemy do przodu.

Ten proces nie jest łatwy i wymaga działania na wielu polach, więc żeby go ogarnąć, warto pamiętać o kilku motywacyjnych trikach. Pokażę Wam je na przykładzie mojego biegania w Ameryce Południowej.

Jaki właściwie jest powód tego, co robisz?

Przeanalizuj powody swojego działania. Dlaczego zdecydowałeś się poświęcać godzinę swojego życia cztery razy w tygodniu na trening? Czy naprawdę jest to chęć wyglądania świetnie na plaży w te wakacje? A może powód jest gdzieś głębiej? Chcesz zrobić wrażenie na kimś szczególnym? Komuś zaimponować? Poczuć się osobą kompetentną? Zastanów się, czy sposób jaki wybrałeś na realizację tego celu naprawdę ci odpowiada. Jeśli np. podejmujesz się czegoś dla innych bardziej niż dla siebie, to Twoja motywacja może maleć z czasem i sprawić, że nie uda ci się osiągnąć tego, co sobie postanowiłeś. Badania pokazują, że cele które wyznaczamy sobie sami, motywują nas silniej niż te, które wyznaczają nam inni. Powodem, który sprawił, że podjęłam swoje biegowe wyzwanie w Ameryce Południowej był fakt, że chciałam przekonać się, czy mój organizm jest na tyle silny, by dać sobie radę z treningami w nowych, trudnych dla mnie warunkach. Dawno już nie stawiałam sobie takiego wyzwania i to była dla mnie okazja.

Bieganie w dżungli w Brazylii, czyli próbując prześcignąć moskity :) Iguazu Falls

Nie ma czegoś takiego jak lepsza okazja

Z motywacją to jest tak, że im bardziej zaczynasz się zastanawiać, jak to będzie i co to będzie, tym bardziej przytłacza cię sama realizacja. Ja np. mam tak, że jeśli za długo zastanawiam się, jak to będzie biegać, czy dam radę, czy pogoda dopisze, to tym bardziej się zniechęcam i do głowy wpadają kolejne „ale”. Najgorsze zatem, co możesz zrobić, to wmawiać sobie, że będzie ciężko, więc może to nie jest dobry moment. Lepiej byłoby biegać w parku a nie po ulicy, przy 20 stopniach a nie siedmiu, mając dzień wolny, a nie będąc zmęczonym po pracy itd. Obawiam się jednak, że nie ma lepszej okazji niż teraz. TERAZ JEST DOBRE. Dla mnie też było, bo mogłam już nie mieć szansy biegać w takich miejscach Ameryki Południowej. I plułabym sobie w brodę, że tego nie doświadczyłam.

Poranny trening w Patagonii (Argentyna). 6 rano i Fitz Roy w tle podświetlony na złoto. Było jakieś 5 stopni…

Zacznij powoli. Wolno nie oznacza gorzej!

Największym problemem osób zaczynających aktywność fizyczną, czy wracających po przerwie, są wygórowane oczekiwania co do własnych możliwości. Często obiecują sobie, że będą wykonywali trudne treningi lub od razu przebiegną 10 km. A ciało przerażone odmawia posłuszeństwa. A co za tym idzie, pogarsza się samopoczucie, postrzeganie swoich możliwości, łapie się doła.

Nie rób zatem od razu wszystkiego, co sobie zaplanowałeś. Trening na 80%, to też trening! Jeśli na przykład zaczynasz biegać, to zwiększaj dystans stopniowo, przyzwyczajaj się. To wpłynie nie tylko na pewność siebie, ale też pozytywne nastawienie do kolejnych treningów. Moje bieganie podczas wyprawy też zaczęłam spokojnie, na krótkich dystansach, ale z ciągłym apetytem na kolejne!

Bieganie po pustyni Atakama w Chile. Nogi grzęzły w piachu i wcale nie było upału…

Zastanów się, co jest nagrodą w trakcie i ciesz się nią!

Nagrody nie muszą być długoterminowe i wyczekiwane miesiącami, np. kiedyś będę piękny i młody ;) Pamiętaj, że liczy się tylko tu i teraz i na cieszenie się chwilą nie musisz zasłużyć. Cele są ważne i organizują nasze działania, ale samo dochodzenie do nich też jest wspaniałe. Czy nagrodą nie jest czas dla siebie, chwila wytchnienia, dobre samopoczucie, pobycie na słońcu i to, że możesz ćwiczyć, bo sam tego chcesz i jesteś w stanie? Ja często myślę o tych wszystkich rzeczach w czasie treningów i cieszą mnie one bardziej, niż myśl o końcowym celu. Moją nagrodą za wysiłek w Ameryce Południowej było to, że mogłam biegać wśród zapierającej dech w piersiach przyrody i żadne zmęczenie nie mogło mi tej radości odebrać :)

To była moja największa nagroda! Widoki, które sprawiały, że zmęczenie przestawało mieć znaczenie. Laguna na Atakamie w Chile

Monitoruj postępy i bądź dumny nawet z najmniejszego

Często zapominamy, żeby na bieżąco obserwować swoje działania. Robimy coś mechanicznie i nie wyciągamy z tego wniosków. To co nas napędza w drodze do sukcesu, to nie tylko to, ile nam zostało do wymarzonego celu, ale również jaką drogę już przeszliśmy i to, jak nam idzie. Nie doceniamy też tego, że nasze działania są warte dumy i samo to, że walczymy i staramy się, jest wspaniałe. To oznacza, że mamy kontrolę nad własną głową i ciałem i panujemy nad sytuacją, a przekłada się potem na pewność siebie w innych działaniach. Byłam dumna z każdego przebiegniętego kilometra i z każdego treningu, który udało mi się zrobić podczas tej wymagającej wyprawy. Samo to, że udało mi się wszystko zgrać, jest moim sukcesem.

Przerwa na trening w drodze na Lagunę Misconti w Chile

Zawsze myśl pozytywnie

Odrzucaj wszystkie złe przeczucia. Kontroluj swoje myśli i wsłuchuj się w swój głos wewnętrzny. Pewnie rzadko go słuchasz. Najwyższy czas to zmienić! Jeśli zaczną do Ciebie napływać negatywne myśli, natychmiast powiedz im „stop”. Pozytywne nastawienie jest początkiem zdrowego podejścia do nowych wyzwań. Bo pozytywne myślenie potrafi zdziałać cuda! Czasami mam tak, że jeśli nie biegam przez długi czas, to czuję niepokój, czy sobie poradzę, czy nie zrobi mi się słabo i dam radę dobiec. Tak jednak nigdy się nie dzieje, więc staram się przypominać sobie o wszystkie momentach, kiedy było mi trudno, ale wybrnęłam.

Jedno jest bardzo ważne – aby trening motywował, po jego zakończeniu muszą się pojawiać pozytywne uczucia spełnienia, satysfakcji i poczucie dobrze wykorzystanego czasu.

To był mój najtrudniejszy trening. 3 500 m. n.p.m. sprawiało, że cały czas biegłam na przydechu. Atakama, Chile

Dziękuję CARDIO BUNNY za bycie moją kolorową motywacją podczas treningów. A także za partnerowanie mi w mojej podróży po Ameryce Południowej, gdzie spełniałam swoje biegowe marzenia :)  Znacznie przyjemniej trenuje się w ubraniach, w których człowiek czuje się dobrze i atrakcyjnie  :)

Całą kolekcję Cardo Bunny  – BACK TO GYM, którą widzicie na zdjęciach możecie obejrzeć klikając TUTAJ 

 Jeśli moje wpisy i rekomendacje inspirują Was i pomagają planować wymarzone podróże, będzie mi ogromnie miło, jeśli postawicie mi kawę, która da mi jeszcze więcej energii do działania i dalszego tworzenia. Nad każdym wpisem spędzam wiele dni, tak by był on jak najbardziej pomocny. Kawa zawsze się przyda! :)

Postaw mi kawę na buycoffee.to